Wczorajsze próby prowokacji, blokada mównicy i uniemożliwianie Sejmowi normalnego funkcjonowania sprawiają, że pisze o tym nie tylko cała Polska, ale i media na całym świecie. To, co opozycja i KOD nazywają obroną wolnych mediów, tak naprawdę służy czemuś innemu. Czemu konkretnie – odpowiada poseł Stanisław Pięta z PiS, którego poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie.

Stanisław Pięta, poseł, PiS: Mamy do czynienia ze skandaliczną sytuacją, która przez całe 26 lat wolnej Polski nie miała miejsca. Nie było dotychczas takiego przypadku, by posłowie jednocześnie blokowali mównicę sali plenarnej i fotel marszałka. Z takim bezprawiem, z tego rodzaju przemocą sytuacyjną spotykamy się po raz pierwszy. Opozycja, której posłowie mają usta wypchane demokratycznymi frazesami, gardzi porządkiem prawnym, regulaminem Sejmu oraz dobrymi, parlamentarnymi obyczajami. Tego, że akcja blokady izby była skoordynowana i przygotowana wcześniej działaniami KOD, dowodzi fakt, że ta „spontaniczna manifestacja” komitetu obrony ubecji była zaopatrzona w scenę i sprzęt nagłaśniający. Posłowie opozycji na sygnał śpiewali hymn, gdy dowiadywali się, że TVN transmituje obrady. To miało znamiona profanacji hymnu państwowego, bo w tych okolicznościach, przy takim warcholstwie, które tam urządzali, odśpiewanie hymnu budzi niesmak i sprzeciw.

F.: Na ulicy z kolei położył się jeden z demonstrantów, mając najpewniej nadzieję, że zostanie sfotografowany w tym miejscu. Niestety dla niego ten moment uchwyciła kamera jednej z osób, które były w pobliżu.

Tak, to nie pierwszy tego rodzaju przypadek. Pamiętamy działania niejakiego p. Szumełdy w Gdańsku,  kiedy to obandażował sobie dłoń przed pogrzebem, a następnie usiłował obciążyć winą za swoje rzekome poturbowanie uczestników pogrzebu śp. Danuty Siedzikówny „Inki”.

Taka działalność była obliczona na konfrontację, obliczona na użycie przemocy, podejmowana była przez posłów Platformy i demonstrantów KODu w nadziei, że policja zastosuje przewidziane prawem środki. To nie nastąpiło. Mieliśmy świadomość, że były to działania o charakterze prowokacyjnym i nie powinniśmy agresją odpowiadać na agresję. Nie potrafię wyjaśnić, jaki koncept polityczny stoi za tego rodzaju działaniami, bo odwołanie się do przemocy, czy zachowania takie, jak owa próba prowokacji na ulicy, całkowicie kompromitują polityków opozycji. To, że oni okupują salę obrad plenarnych, zdumiewa. Z jednej strony pogarda dla regulaminu Sejmu, a z drugiej pewna polityczna nonsensowność tego rodzaju działań. Posłowie opozycji są w takim dołku, tak zapędzili się w kozi róg, że nie wiedzą, co ze sobą robić, w jaki sposób sformułować alternatywną dla polityki rządu pani premier Beaty Szydło ofertę dla wyborców. Awanturnictwo doszczętnie ich kompromituje i nikt nie da się nabrać na ich narrację w rzekomej obronie mediów i wolności słowa.

A ta wolność w żadnej mierze nie jest zagrożona. Zmiana organizacji pracy dziennikarzy w żaden sposób nie uszczupli dostępu dziennikarzy do parlamentarzystów i opinii publicznej do informacji przekazywanych z Sejmu. Byłoby to nieracjonalne już z punktu widzenia samych parlamentarzystów. Muszą obowiązywać pewne standardy i myślę, że będą trwały jeszcze szczegółowe uzgodnienia i rozmowy ze środowiskami dziennikarskimi, które zakończą się wypracowaniem jakiejś kompromisowej reguły, akceptowanej zarówno przez środowisko dziennikarzy, jak i też Sejm.

Nie mamy wątpliwości, że prawdziwym celem tej hucpy, tej awantury, było zablokowanie uchwalenia przez Sejm ustawy dezubekizacyjnej. To, że PO i Nowoczesna stoją w jednym szeregu z mordercami, z SB i UB, doszczętne te środowiska polityczne dyskwalifikuje. Kto opowiada się za kilku czy kilkunastotysięcznymi emeryturami dla morderców, dopuszcza się kompromitującej zdrady fundamentalnych polskich wartości.

Dziękujemy za komentarz.