Tomasz Wandas, Fronda.pl: „W Polsce toczy się w tej chwili wojna o wszystko” - grzmiał na manifestacji Platformy Obywatelskiej, sędzia Jerzy Stępień. Sąd dyscyplinarny w Trybunale Konstytucyjnym, nakazał rzecznikowi dyscyplinarnemu postawienie mu zarzutów. Czy sprawiedliwości stanie się zadość? Czy faktycznie istnieje realna szansa, że zostaną wyciągnięte konsekwencje z zachowania Jerzego Stępnia? Czy może sprawa ucichnie i zostanie zapomniana?

Stanisław Piotrowicz, klub parlamentary PiS, członek sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka: Przede wszystkim, każdy sędzia korzysta z pewnych przywilejów i ma też pewne ograniczenia. Każdy z sędziów ma zagwarantowany stan spoczynku, a co za tym idzie ma przyzwoitą emeryturę. Jednocześnie, każdego sędziego dotyczą ograniczenia typowe dla jego zawodu, między innymi jest to apolityczność. Sędziemu nie wolno demonstrować publicznie swoich poglądów. Pan sędzia Stępień tej zasady nie przestrzegał.

Dobrze, ale z tego co wiem, to uczestnicząc w tej manifestacji był już w stanie spoczynu…

Ograniczenia, o których mówimy obowiązują również sędziów w stanie spoczynku -wszyscy są równi wobec prawa. Zasadne jest zatem w tym przypadku postępowanie dyscyplinarne. Zwłasza, że oddziałuje ono nie tylko na tą osobę, której dotyczy, ale również na innych, np. na tych, którzy potencjalnie chcieliby zachować się w podobny sposób, jednak tego nie zrobią, gdyż będą wiedzili, że za to wykroczenie czeka ich kara.

Jaki ma to związek z tym jak zachowają się obywatele?

Ludzie widząc, że wykroczenia są karane bez względu na to kto je popełnił, przekonują się, że prawo nie jest tylko pustym zapisem, ale normą, której należy przestrzegać.

Portal TVP Info dotarł do listu, jaki w obronie byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, napisali jego koledzy Marek Safjan, Andrzej Rzepliński, Bohdan Zdziennicki i Andrzej Zoll. Ich zdaniem kwalifikowanie wypowiedzi Stępnia, jako wystąpienia naruszającego zasadę niezawisłości i bezstronności sędziowskiej, to „deformacja intencji ustawodawczych państwa prawnego”. Czy ci sami sędziowie pisaliby podobny list, gdyby na przykład sędzia Jerzy Stępień, wystąpił u boku polityków Prawa i Sprawiedliwości?

Jest oczywiste, że wszyscy ci panowie stoją po tej samej stronie politycznej, co pan sędzia Stępień. Wynika to z ich publicznych wypowiedzi. Jestem pewien, że pan sędzia Stępień, nie tylko we wspomniany sposób, ale i wielokrotnie występując w mediach, ujawniał swoje nastawienie polityczne.

Co tak naprawdę publicznie mogą mówić sędziowie? Kiedy i w jakich okolicznościach mogą zabierać głos w sprawach związanych z polityką? Kiedy tego robić nie powinni?

Istnieje generalny zapis o apolityczności sędziego. Jest to ograniczenie korzystania z części praw obywatelskich. Każdy obywatel ma prawo demonstrować swoje poglądy, każdy ma prawo korzystać z wolności słowa. Natomist jeżeli dany obywatel zdecyduje się zostać sędzią, to powinie wiedzieć, że jego prawo do wyrażania swoich poglądów zostanie ograniczone. W tym przypadku obowiązuje zasada „coś za coś”.

Czy zatem sędziowie nie mają takiej świadomości?

Owszem mają i godzą się na to, jeżeli komuś to nie odpowiada, to nie powinien podejmować funkcji sędziego. Nikt panu sędziemu Stępniowi nie zabrania prezentowania swoich poglądów politycznych, ale najpierw musi zdecydować, czy chce być sędzią w stanie spoczynku...

Jeśli zdecyduje, że nie chce, to co to zmieni?

Oczywiście, może z tego statusu zrezygnować, wtedy wspomniane ograniczenia nie będą go obowiązywać.

Skąd zatem list kolegów Jerzego Stępnia w jego obronie?

Myślę, że powodem napisania tego listu jest solidarność koleżeńska i zbieżność poglądów politycznych. O tym, że wymienieni panowie prezentują podobne poglądy polityczne też mieliśmy okazję się przekonać.

Czyli jednym słowem, koleżeństwo zostało postawione ponad prawem i ponad nauką o prawie?

Na pewno solidarność koleżeńska stanęła ponad prawem.

Dziękuję za rozmowę.