Planned Parenthood to organizacja aborcyjna, która kilka lat temu okryła się niesławą, gdy wyszło na jaw, że handlowała tkankami pomordowanych dzieci. Wśród firm, których wizerunek ucierpiał w związku ze wspieraniem organizacji, znajdował się Starbucks. 

Dwa lata temu na światło dzienne wyszły nagrania, które potwierdzały, że Planned Parenthood aktywnie wspierająca działalność aborcyjną, handlowałą tkankami martwych nienarodzonych dzieci. Ta informacja wywołała szok w Stanach Zjednoczonych.

Wiele firm i organizacji wcześniej wspierających Planned Parenthood zaczęło robić wszystko, aby zerwać jakiekolwiek kontakty z organizacją. Zaliczały się do nich Coca-Cola, czy Ford, których loga widniały na stronach internetowych Planned Parenthood. Byli oni przedstawiani jako "partnerzy". Przedstawiciele tych korporacji wyjaśniali, że nie przyznawali żadnych środków finansowych na działanie tej organizacji. 

W trudniejszej sytuacji znalazł się Starbucks. Głośna stała się sprawa klientki sieci, która wystosowała list, w którym krytykowała Starbucks za hipokryzję. Sieć aktywnie promowała inicjatywy antyrasistowskie, a jednocześnie wspierała organizację proaborcyjną, dla której głównym celem były mniejszości etniczne (Kliniki aborcyjne Planned Parenthood są usytuowane głównie w bliskości dzielnic zamieszkiwanych przez mniejszości). 

Przedstawiciele sieci pokrętnie się tłumaczyli, mówiąc, że to nie Starbucks wspiera Planned Parenthood, ale Fundacja Starbucksa, w ramach której pracownicy sieci dokonywali dobrowolnych wpłat na organizację proaborcyjną. Te zapewnienia nie zmieniły jednak faktu, że firma bardzo straciła na wizerunku. 

emde/pch24.pl