Czy Justyna Steczkowska to kolejna celebrytka, która postanowiła się włączyć w bieżący spór polityczny? Dlaczego wystąpiła w zakrwawionej koszuli z napisem "Konstytucja"? Po fali komentarzy piosenkarka postanowiła zabrać głos w tej sprawie. Na ile wokalistka "zamieszała się" w politykę, a na ile zrobili to za nią dziennikarze? Zobaczmy.

"To nie jest mój protest tylko wyraz artystycznej wizji skłaniającej do myślenia nad tym GDZIE W POLITYCE ZAGINĄŁ CZŁOWIEK I jego DUSZA"- napisała Steczkowska na Instagramie. Jak zadeklarowała, "nie należy do żadnej partii", a "opcja polityczna nie ma tu znaczenia". 

"Jako artysta mam prawo wyrażać swoją wizję poprzez muzykę w której od lat opowiadam o człowieku i jego duszy właśnie. Nie oceniam... Staram się po prostu zrozumieć"- podkreślliła w oświadczeniu. Artystka jest również zdziwiona, że napis "Konstytucja wzbudził "w niektórych tyle nienawiści". 

"To chyba najlepszy przykład na to, żeby się zastanowić nad tym dlaczego tak się dzieje..."- podsumowała. Piosenkarka wyraziła również nadzieję, że dziennikarze przedrukują jej oświadczenie z takim samym zaangażowaniem, jak informowali i kreacji z koncertu poświęconego Grzegorzowi Ciechowskiemu i doposywali do niej "nieprawdziwą historię". 

"(...)pierwszy raz utwór "Moja krew" - Grzegorza Ciechowskiego, w którym "zalewałam się krwią" zagrałam 12 grudnia 2015 roku w Teatrze Dramatycznym (Link w BIO). I z tego samego powodu zrobiłam to na koncercie w COS Torwar w Warszawie 20 listopada 2018 roku"- tłumaczy Steczkowska. 

 

yenn/Instagram, Fronda.pl