Do Natalii Przybysz napisała inna matka, jej imienniczka, Natalia Białobrzeska. Ona również ma dwójkę dzieci i tak jak piosenkarka – jedno straciła. Tyle, że nie w wypadku aborcji, a z powodu poronienia. Postanowiła napisać do niej list, w którym dzieli się swoimi doświadczeniami i odpowiada na słowa, które Przybysz zawarła w wywiadzie z Wyborczą.

Wywiad, który spędza sen z powiek wszystkim, którym nie jest obojętna debata dot. aborcji w Polsce, poruszył także i jedną z matek. Matkę, która doświadczyła utraty dziecka. W swoim liście pisze do Przybysz między innymi, że nie wierzy, że jedynie dla poczucia komfortu zdecydowała się na usunięcie ciąży. Oto cała jego treść:

 

Mam na imię Natalia, tak jak Ty.

Mam dwoje dzieci, tak jak Ty.

Ale miałam mieć troje. Tak jak Ty.

 

Poroniłam. Zabieg czyszczenia macicy trwał kilka minut. Tak jak u Ciebie. W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie odczułam ulgi. Tylko ogromną stratę. A to jedna z najboleśniejszych rzeczy w życiu. To Twoje słowa. I zgadzam się z nimi.

Przeczytałam Twoją historię o aborcji. Zmroziło mnie. Posłuchałam Twojej piosenki. Miałam łzy w oczach. Obserwuję reakcje ludzi, którzy oceniają Cię na podstawie tego, co o sobie powiedziałaś. Mam nadzieję, że jeszcze jakoś się trzymasz, w końcu jesteś mamą, masz zadanie do wykonania.

Wiem, że nie planowałaś trzeciego dziecka, tak samo było z drugim. I poradziłaś sobie, udowodniłaś to! Dlatego – być może naiwnie – ale nie wierzę, że z „wygody” zaryzykowałaś zdrowiem, łykając ponad 40 tabletek. Nie wierzę, że powód aborcji brzmi „nie chciało mi się zmieniać mieszkania”. Nie wierzę, bo to nieludzko egoistyczne, a Ty jesteś matką. Jedno z drugim się nie klei.

Być może się mylę, ale myślę, że nie miałabyś w sobie potrzeby publicznej spowiedzi, napisania utworu o swoim przeżyciu, szukania poparcia wśród innych kobiet, gdybyś zrobiła to z czystego egoizmu, gdybyś była wyrachowana do granic możliwości. Mam wrażenie, że z jakiegoś powodu przedstawiłaś Polsce alternatywną wersję siebie: oschle kalkulującą zyski i straty, a nie tą, którą naprawdę jesteś, czyli artystkę – kobietę wrażliwą.

Mogę się tylko domyślać czego, a raczej kogo, tak naprawdę w tym wszystkim Ci zabrakło.

Stało się.

Za późno na zmianę przeszłości.

Ale nie jest za późno na wyjście z tego emocjonalnego labiryntu, który nazywasz „straszną samotnością”.

Chciałaś iść do spowiedzi, chciałaś pogadać, może pierwszy raz – od dnia zabiegu – zapłakać w bezpiecznym miejscu, ale znajomi nastraszyli Cię, że odejdziesz z traumą.

Zapewniam Cię (bywam w konfesjonale regularnie), to miejsce, w którym jedyną rzeczą, która zostanie Ci zabrana, to ta „straszna samotność”.

Natalia, śpiewasz „a w roku Miłosierdzia święta w więzieniu spędzam”.

Niedługo kolejne Boże Narodzenie. Jeśli tylko odnajdziesz w sobie gram chociażby pragnienia żalu – On wleje przez tę szczelinę ogrom Swej czułości i miłosierdzia. On Cię uwolni. Bo jest Bogiem, który „nie złamie trzciny nadłamanej i nie zagasi knotka o nikłym płomyku” (Iz42,3).

Daj sobie szansę na przebaczenie.

 

Pragnę, by kiedyś ten Psalm stał się Twoją modlitwą.

 

Miłuję Pana, albowiem usłyszał

głos mego błagania,

bo ucha swego nakłonił ku mnie

w dniu, w którym wołałem.

 

Oplotły mnie więzy śmierci,

dosięgły mnie pęta Szeolu,

popadłem w ucisk i udrękę.

 

Ale wezwałem imienia Pańskiego:

“O Panie, ratuj me życie!”

 

Pan jest łaskawy i sprawiedliwy

i Bóg nasz jest miłosierny

O Panie, jam Twój sługa,

jam Twój sługa:

Ty rozerwałeś moje kajdany.

 

Psalm 116

 

dam/pl.forher.aleteia.org,Fronda.pl