Członkowie Komitetu Bioetycznego PAN (mam nadzieję, że nie wszyscy, bo jest wśród nich także katolicka zakonnica) wydali dokument, którego celem jest polemika z Zespołem Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych. Tekst ten jest zaś, poza elementami polemicznymi, doskonałym dowodem na to, że z moralnością czy etyką grono to ma już niewiele wspólnego. Jego celem jest udowodawadnianie, że sumienie jest zagrożeniem, że zabijanie ludzi jest prawem, a każda odmienna od liberalnej i utylitarnej koncepcja etyki jest pozbawiona wartości.

I wystarczy przytoczyć tylko kilka z twierdzeń Komitetu, by mieć tego pełną świadomość. „Powołanie się na klauzulę sumienia pozwala lekarzom, pielęgniarkom i położnym na korzystanie z wolności sumienia. Ale owo powołanie się na klauzulę sumienia utrudnia lub – jak pokazuje praktyka – często uniemożliwia pacjentom korzystanie z konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia. Klauzula sumienia pozwala więc na realizację wolności sumienia lekarzy, pielęgniarek i położonych, ale ogranicza prawa pacjentów” - przekonują członkowie Komitetu i dodają: „Instytucja klauzuli sumienia działa więc na korzysć profesjonalistów medycznych, którzy mają prawną możliwość z jej korzystania, i na niekorzyść pacjentów, którzy ponoszą negatywne konsekwencje powoływania się na nią przez tych pierwszych”. Co znaczą te słowa? Odpowiedź jest oczywista. Otóż, zdaniem ekspertów z Komisji Bioetyki PAN zabicie jednego człowieka może być ochroną zdrowia innego, a odmowa zabicia dziecka może być „negatywną konsekwencją dla matki”. I w zasadzie to by było tyle na temat komponentu etycznego w tej wypowiedzi. Członkowie Komitetu pokazali – już tylko tą wypowiedzią – że przykazanie „nie zabijaj” nie ma dla nich wartości, a prawo silniejszego do likwidacji słabszego jest ważniejsze niż sumienie.

Zabawnie brzmią także zapewnienia, że lekarz nie jest skazany na współudział w zbrodni zabójstwa, a jedynie do wskazania „realnej możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej”... I aż trudno nie zadać państwu ekspertom prostego pytania, czy ich zdaniem, jest jakaś różnica między współudziałem w zbrodni a wskazaniem miejsca, w który zbrodnia ta może zostać wykonana. Dla ułatwienia proponuje profesorom i doktorom prosty eksperyment. Załółżmy na moment (co biorąc pod uwagą historię eugeniki, do której – choć nie wprost odwołują się nasi eksperci – wcale nie jest mało prawdopodobne), że w pewnym momencie prawodawca nałoży na lekarzy obowiązek likwidacji niewygodnych bioetyków. Czy w takiej sytuacji będzie istniała istotna różnica międzyn współudziałem w zabiciu ich przez niechętnego temu lekarza a „wskazaniem realnej możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej”? Ja takiej różnicy – poza kwestiami werbalnymi – nie widzę.

Komitet Bioetyczny nie ukrywa też, że uznaje, iż prawo do zabijania dzieci jest fundamentalnym prawem matek. A żeby to uzasadnić odwołuje się do lewackiego konceptu praw reprodukcyjnych (który oznacza prawo do rozpusty, hedonizmu i zabijania dzieci), a także do rzekomo dominującej interpretacji prawa polskiego. Wedle ekspertów prawo do zabijania jest prawem podmiotowym, i wolność sumienia lekarza nie może ograniczać możliwości likwidacji dzieci.

Wszystkie te jednoznacznie eugeniczne rozważania podlane są sosem złośliwości wobec Kościoła, a także zapewnień o tym, że współczesna bioetyka to przestrzeń debaty i dialogu. Szkoda tylko, że debata i dialog prowadzi do uznania, że silniejsi mogą zabijać słabszych. Takie myślenie ma tyle wspólnego z etyką i moralnością, ile przekonanie, że Żydzi i Słowianie ograniczają przestrzeń życiową Aryjczyków, i w związku z tym można ich zlikwidować. Komitet Bioetyki PAN też uznaje, że dzieci ograniczają wolność matek, które – w związku z tym mogą je zabijać. A jak lekarz nie chce w tym uczestniczyć, to trzeba go zmusić, żeby przypadkiem jego sumienie nie ograniczało age'ystowskich i eugenicznych przekonań rodziców i innych lekarzy.

Tomasz P. Terlikowski