Żyjemy w czasach ostatecznych. Kościół i papież muszą mierzyć się z gigantycznymi wyzwaniami, a swąd szatana wdziera się także do Kościoła – taki przekaz skierował – jeszcze przed konklawe –  do kardynałów-elektorów maltański augustianin kard.  Prosper Grech.

A jego słowa – wypowiedziane w czasie medytacji przed głosowaniem, były niezwykle mocne. „Zły duch świata, „misterium iniqitatis” nieustannie dążą do infiltracji Kościoła. Nie zapominajmy o ostrzeżeniach proroków Izreala i nie szukajmy aliansów z Babilonem czy Egiptem, ale kontynuujmy czystą politykę 'ex fide' opartą jedynie na Bogu i Jego przymierzu. Odwagi. Chrystus uwalnia nasze umysły, kiedy woła: Miejcie nadzieję, jam zwyciężył świat” - mówił maltański kardynał.

Jedność i kerygmat

Medytacja kard. Grecha skupiała się również na zadaniach, jakie staną przed nowym papieżem. - Niełatwe będzie dla przyszłego papieża także utrzymanie jedności Kościoła katolickiego – podkreślał. - Między ultratradycjonalistycznymi ekstremistami a ekstremistami ultrapostępowymi, między księżmi, którzy buntują się przeciwko posłuszeństwu a tymi, którzy nie rozpoznają znaków czasu, zawsze będzie istniało niebezpieczeństwo schizm, które nie tylko zagrażają Kościołowi, ale są również sprzeczne z wolą Bożą: jedność za wszelką cenę. Ale jedność nie oznacza uniformizacji – mówił kardynał i dodawał, że każdy ma prawo wypowiadać swoje opinie na temat sytuacji w Kościoła, ale że powinny być one zgodne z depozytem wiary.

Kardynał przypominał również o wyzwaniach, jakie stają przed całym Kościołem. - Na Zachodzie, przede wszystkim w Europie, chrześcijaństwo jest w kryzysie. Tu króluje lekceważenie nie tylko doktryny katolickiej, ale nawet ABC chrześcijaństwa. Stąd pilna potrzeba nowej ewangelizacji, które rozpoczyna się od głoszenia kerygmatu i zwyczajnego głoszenia wobec niewierzących, które później musi być kontynuowane poprzez katechezę i czerpać siły z modlitwy – mówił kardynał i dodawał, że „Pan nigdy nie zostanie pokonany przez ludzkie zaniedbania” i wskazywał, że przed Kościołem otwierają się nowe drogi w Azji. - Bóg nawet na Zachodzie może zachować dla siebie resztę Izraela, która nie zgina kolan przez Baalem – dodał hierarcha we wstrząsającej medytacji.

Bóg powiedział mi, co mam zrobić”

Te słowa trzeba odczytywać z perspektywy niezwykłego wyznania byłego już papieża Benedykta XVI, który w rozmowie z jednym ze swoich gości miał podkreślić, że zrezygnował z urzędu, bo „tak powiedział mu Bóg”. - To nie chodzi o żadne objawienie czy zjawisko tego rodzaju – mówił były papież i dodał, że nie ma wątpliwości, że było to jednak „doświadczenie mistyczne”, które nadal mu towarzyszy. Benedykt XVI podkreśla także nieustannie, że linia nowego papieża jest w pełni zgodna z jego wizją teologiczną, i że jest on szczęśliwy z takiego, a nie innego wyboru.

Słowa te można, jak sądzę, odczytywać z perspektywy eschatologicznej. W oświadczeniu po abdykacji sam Benedykt XVI wspominał o braku „sił duchowych” do pełnienia urzędu. I już wtedy pojawiły się interpretacje uznające, że może to oznaczać świadomość niezmiernie trudnych dla Kościoła czasów, w których konieczne będzie przywództwo kogoś bardziej dynamicznego i nieco młodszego. Franciszek, jeśli wybrali go kardynałowie, jest kimś właśnie takim, kto ma przewodzić Kościołowi, prowadzić go w trudnych czasach nasilenia się walki duchowej. Benedykt XVI wspiera go zaś w tej walce duchowej modlitwą, postem i wyrzeczeniem.

Walka z diabłem trwa

I dokładnie o takiej walce, od pierwszych dni swojego pontyfikatu, mówi wciąż na nowo papież Franciszek, w którego homiliach wciąż powraca temat diabła i walki, jaką toczy on z ludźmi. Już w pierwszym swoim kazaniu Ojciec święty ostrzegał przed diabłem. „Kiedy nie wyznajemy Jezusa Chrystusa –  przychodzi mi tu na myśl zdanie Léona Bloy: „Kto nie modli się do Pana, modli się do diabła” – kiedy nie wyznaje się Chrystusa, wyznaje się światowość diabła, światowość szatana” - mówił Ojciec święty.

Kilkanaście dni później 24 marca na Placu św. Piotra podczas Światowych Dni Młodzieży Franciszek przestrzegał młodych, by nigdy nie poddawali się zniechęceniu, do którego wzywa ich diabeł. „Nigdy nie bądźcie ludźmi smutnymi: chrześcijanin nigdy nie może być smutny! Nie poddawajcie się zniechęceniu! Nasza radość nie pochodzi z posiadania wielu rzeczy, ale rodzi się ze spotkania Osoby: Jezusa, z tego, że wiemy, iż będąc z Nim, nigdy nie jesteśmy sami, nawet w chwilach trudnych, nawet kiedy na drodze życia napotykamy problemy czy trudności, które wydają się nie do pokonania, a jest ich tak wiele! Wówczas przychodzi nieprzyjaciel, przychodzi diabeł, wielokrotnie w masce anioła, i podstępnie wypowiada swoje słowo. Nie słuchajcie go! Idźmy za Jezusem!” - podkreślał Franciszek.

4 maja zaś w czasie homilii podczas mszy świętej w Domu św. Marty papież ostrzegał, że „z księciem tego świata nie można prowadzić dialogu”, a także przypominał, że prześladowania chrześcijan, które nasilają się w ostatnich czasach są dziełem „ojca nienawiści w tym świecie”, który sprawia, że chrześcijanie, tak jak Jezus są w nienawiści u świata. - Książę świata, który nie chce naszego zbawienia, nienawidzi nas i powoduje prześladowanie, które trwa od pierwszych czasów Jezusa po dziś dzień – mówił Ojciec święty i dodawał: „tak liczne wspólnoty chrześcijańskie są prześladowane w świecie. W tych czasach bardziej niż w pierwszych czasach! Dziś, teraz, w tym dniu, w tej godzinie. Dlaczego? Właśnie dlatego, że duch świata nienawidzi”.

I wreszcie dosłownie kilka dni temu Franciszek przypomniał, że modlitwa różańcowa jest doskonałą bronią w walce duchowej. „Postać niewiasty, reprezentującej Kościół jest z jednej strony chwalebna, triumfująca, a z drugiej mająca rodzić. Taki w istocie jest Kościół: o ile w niebie jest już złączony z chwałą swego Pana, to w historii nieustannie przeżywa próby i wyzwania wiążące się z konfliktem między Bogiem a złym, odwiecznym nieprzyjacielem. W tej walce, której muszą stawić czoła uczniowie Jezusa, my wszyscy - jako uczniowie Jezusa - Maryja nie zostawia nas samymi. Matka Chrystusa i Kościoła jest z nami zawsze. Także Maryja, w pewnym sensie, podziela tę podwójną kondycję. Oczywiście weszła Ona raz na zawsze do chwały nieba. Nie oznacza to jednak, że jest od nas daleko, że jest od nas oddzielona. Wręcz przeciwnie: Maryja nam towarzyszy, walczy wraz z nami, wspiera chrześcijan w walce z siłami zła. Modlitwa wraz z Maryją, zwłaszcza Różaniec, - słuchajcie dobrze - Różaniec - czy codziennie modlicie się na różańcu? Nie wiem? Czy aby na pewno? Modlitwa wraz z Maryją, a zwłaszcza Różaniec ma także ten wymiar „zmagania”, to znaczy walki, modlitwy, która wspiera w walce ze złym i jego wspólnikami. Także Różaniec wspiera nas w tych zmaganiach” - mówił Ojciec święty

Czas czuwania

I słów tych nie należy traktować tylko, jako gry słownej. One są u podstaw przekazu papieskiego. Franciszek, jeśli wciąż na nowo powraca do tematu miłosierdzia Bożego, miłości, radości – to właśnie dlatego, że ma świadomość gigantycznej wojny, jaka toczy się o duszę każdego z nas. Diabeł nie jest mitem, a walka z nim nie jest zabawą czy grą. Potępienie jest faktem, który może nas dotknąć, jeśli nie nawrócimy się ku Chrystusowi i całym sobą nie będziemy iść Jego drogą. Czas, jaki został nam obecnie dany, to jak zawsze, czas oczekiwania na powtórne Przyjście Pana, i na Sąd Ostateczny, o czym także mocno mówił Ojciec święty. „Niech spoglądanie na Sąd Ostateczny nigdy nie napawa nas lękiem. Niech nas raczej pobudza do lepszego życia chwilą obecną. Bóg z miłosierdziem daje nam ten czas, abyśmy każdego dnia uczyli się rozpoznawać Go w ubogich i maluczkich, abyśmy zabiegali o dobro i czuwali na modlitwie i miłosierdziu. Oby Pan, u kresu naszego życia i historii mógł nas uznać za sługi dobre i wierne” - podkreślał Franciszek podczas audiencji ogólnej 24 marca.

Czas oczekiwania na powtórne przyjścia Pana to dla nas chrześcijan czas czuwania. „Jest to czas kiedy musimy podtrzymywać ogień w lampach wiary, nadziei i miłości, w którym trzeba mieć serce otwarte na dobro, piękno i prawdę. Czas, kiedy trzeba żyć według Boga, bo nie znamy dnia ani godziny powrotu Chrystusa. Wymaga się od nas, byśmy byli przygotowani na spotkanie, na to piękne spotkanie z Jezusem, co oznacza umiejętność dostrzeżenia znaków Jego obecności, podtrzymanie żywotności naszej wiary, przez modlitwę, sakramenty, być czuwającymi, aby nie zasnąć, aby nie zapomnieć o Bogu. Życie śpiących chrześcijan jest smutne. Chrześcijanin powinien być bowiem szczęśliwy, przeżywając Jezusową radość, a nie pogrążać się we śnie” - mówił papież i dodawał: „żyjemy w czasie działania, czasie, w którym należy sprawić, by zaowocowały dary Boże, nie dla nas samych, lecz dla Niego, dla Kościoła, dla innych. Jest czasem, w którym trzeba zawsze się starać, by wzrastało dobro w świecie”.

Armia Franciszka

I właśnie do takiej walki o zbawienie każdego i wszystkich, do zaangażowania w głoszenie Jezusa Chrystusa jedynego Zbawiciela ludzkości wzywa nas Franciszek. Jego pontyfikat nie jest skupiony ani na liturgii, ani na doktrynie, ani nawet na moralności, ale na kerygmacie. Papież z Argentyny działa tak, jakby miał głębokie przekonanie, że czas jest już bliski, i że trzeba skupić wszystkie siły wyłącznie na głoszeniu Jezusa Chrystusa, na ewangelizacji i katechezie, która ma przyciągnąć do Chrystusa wszystkich, którzy są od niego daleko. Tempo działania, radykalizm zaangażowania, ale także rezygnacja ze wszystkiego, co nie jest czystym kerygmatem pozwala przypuszczać, że papież ma świadomość, że czas jest już bliski. I nie chodzi tu o wskazanie czasu. Tego nikt nie zna, ale o to, że na naszych oczach rozgrywa się wielka bitwa duchowa o duszę każdego człowieka. A Franciszek rzuca nas, jak oddziały Boże do walki o nią... „Zapamiętajcie to: pójście za Chrystusem nie jest neutralne. Pójść za Chrystusem oznacza zaangażować się, bo wiara wiara nie jest ozdobą, ale mocą ducha!” - mówił ostatnio papież... Z tego zaangażowania będzie sądzeni.

Tomasz P. Terlikowski