Natasza St.Pier nie jest pierwszą piosenkarką, która zachwyciła się Teresą z Lisieux. Żyjąca na początku XX wieku Edith Piaf, która został cudownie uleczona za jej wstawiennictwem ze ślepoty, woziła na swoje koncerty relikwie świętej, często powtarzając: „Tereso, ja dla Ciebie śpiewam!”. Jaka była ta święta, która tak łatwo podbija serca światowych sław?

Teresa z Lisieux od czasu wstąpienia do klasztoru w wieku 12 lat nigdy nie opuściła jego murów. Jednocześnie przez całe zaledwie 24 letnie życie trawiło ją pragnienia, aby głosić Jezusa na najodleglejszych kontynentach. Jej marzenie w zdumiewający sposób ziściło się po śmierci. Relikwie świętej podróżowały do Libanu, gdzie były witane morzem kwiatów, do Hiszpanii i Afryki, gdzie przyjmowano ją jak głowę państwa: „Żołnierze prezentowali broń, grały orkiestry wojskowe. Na Madagaskarze w uroczystościach uczestniczył premier, natomiast prezydent użyczył do transportu relikwiarza swoich helikopterów” – opowiada rektor bazyliki św. Teresy Bernard Logoutte, podróżujący z jej relikwiami po całym świecie.

Nie mniejszą furorę święta zrobiła na Czarnym Lądzie. Trubadurzy w mowie powitalnej mówili: „Przybywasz do nas z daleka, Ty jesteś piękna, Ty jesteś wielka, Ty jesteś wspaniała”. Która sława jest witana takimi  słowami? Mało tego. Relikwie świętej Teresy nie tylko odwiedzały uświęcone miejsca kościołów i bazylik. Zagościły także na uniwersytecie we Fryburgu, a w Mediolanie jej urna zatrzymała się w domu Piusa XI.

Jednak najbardziej zaskakujące było przyjęcie świętej w więzieniach. W Manili, przy jej relikwiach, modlili się więźniowie skazani na karę śmierci. Egzekucje zostały odwołane.

Można powiedzieć, że odniosła niesamowitą sławę, a przecież  sama na przekór światu , chciała być „małą we wszystkim”. Została Doktorem Kościoła, chociaż ukończyła tylko kilka klas szkoły podstawowej; jest patronką misji, a nigdy nie wyjechała z klasztoru, natomiast gdy umierała mówiła, że stanie przed Bogiem „z pustymi rękoma”, gdyż wszystko oddała za grzeszników. Jak to się stało, że kobieta, która patrząc kryteriami współczesnego świata „zmarnowała” swoje życie, jest dzisiaj uwielbiana przez tysiące osób? Źródło swojego sukcesu zdradziła sama w rozmowie z jedną ze współsióstr: „Wszystko, co robiłam, czyniłam, aby sprawić Bogu przyjemność, aby Mu zbawić dusze”.

To, jaką sławą będzie cieszyć się po śmierci, sama przewidziała: „Święci zachęcają mnie w mym więzieniu. Mówią mi: Dopóki jesteś w kajdanach, nie możesz spełniać swego posłannictwa; lecz później, po śmierci, nastanie czas twych zdobyczy”. Natomiast innym razem, niedługo przed śmiercią, stwierdziła: „Ach, wszyscy kochać mię będą, wiem o tym dobrze!”. O swoich zapiskach, które dzisiaj są śpiewane na koncertach, mówiła: „Te karty zdziałają wiele dobrego. Przez nie dobroć Boża będzie lepiej poznana”. Czy była to pycha „małej” świętej? – „Lecz jakże jasno zobaczy się wówczas, że to wszystko pochodzi od Boga! Chwała, którą zeń odbiorę, będzie darem niezasłużonym”. Świętość emanuje. I to światło nie blaknie po latach.

Natalia Podosek

Korzystałam z: „Dzieje duszy”, św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Kraków 1996

Rozmowy z ks. prałatem Bernardem Logouttem umieszczonej na: www.karmel.pl