Zainicjowany przez Watykan synod o synodalności, który ma mieć trzy fazy, a zakończyć się w październiku 2023 r. ogólnym zgromadzeniem biskupów na synodzie w Rzymie budzi rozliczne kontrowersje i wątpliwości. Słychać także głosy, że może to być „najbardziej monumentalne spotkanie Kościoła od czasów Soboru Watykańskiego II”. Hunter Bradford z „Church Militant“ sądzi, że „jeśli niemiecka Droga synodalna ma być zwiastunem tego synodu, to wierni będą musieli zapiąć pasy”.

Jak autor zaznacza, „synod o synodalności najlepiej można określić następującymi trzema słowami: spotkanie, słuchanie i rozeznanie”. Bradford wskazuje na podkreślanie przez papieża Franciszka zwłaszcza pierwszej fazy synodu, która ma trwać od października 2021 r. do kwietnia 2022 r., a charakteryzować się „procesem konsultacji” na poziomie lokalnym. Ojciec święty podkreśla tutaj słuchanie siebie nawzajem, jednak zaznacza, że „nie jest to śledztwo, ale kwestia słuchania Ducha Świętego”.

„Słuchanie jest ważne w jakiejkolwiek konwersacji czy dialogu – pisze Bradford. – Ale w przypadku 69 procent katolików, którzy nie wierzą w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, 77 procent uważających, że antykoncepcja jest OK i wielu takich, którzy nawet nie chodzą na Mszę św. regularnie – czego dokładnie będą słuchać ci uczestnicy? Z pewnością będą oni słuchać jakiegoś ducha, ale czy będzie to Duch Święty?”

Swoje wątpliwości co do idei tego synodu, odzwierciedlające te pytania autora, wyrazili m.in. dwaj duchowni: ks. Tom Weinandy, były członek watykańskiej Międzynarodowej Komisji Teologicznej, oraz dr Gavin Ashenden, nawrócony na katolicyzm były biskup anglikański. Jak stwierdził ks. Weinandy: „Wygląda na to, że każdy, nawet niekatolicy, mogą wyrazić swoje różnorodne opinie na całą masę różnorodnych tematów. Jednak jeśli takie opinie są sprzeczne z wiarą Kościoła i te opinie będą głoszone głośno, wówczas nastąpi chaos”.

Bradford wskazuje, że w przygotowanym przez Watykan Vademecum Synodu o synodalności zaznacza się, że „głównymi podmiotami doświadczenia synodalnego są wszyscy ochrzczeni”, ale oprócz osób, które należy otoczyć „szczególną troską” – takie jak „kobiety, osoby niepełnosprawne, uchodźców” itp. – wymienia się również „katolików, którzy rzadko lub nigdy nie praktykują swojej wiary”.

I jest to kwestia niepokojąca dr. Ashendena, który „bardzo dobrze wie, że synodalność jest potencjalną trucizną”: „Synodalność, według mojego doświadczenia z Kościoła anglikańskiego, sprawia to, że zaprasza ludzi świeckich, którzy nie wykazują zaangażowania w modlitwę, nie mają studiów teologicznych, nie wykazują się rozumieniem Magisterium, by wydawali osąd w kwestiach etycznych, w obliczu których stoi Kościół”.

 

jjf/ChurchMilitant.com; ekai.pl