"To lewicowo-lewacko-feministyczne poglądy przygotowały grunt pod tego typu postawy, które relatywizują moralność, odrzucają rodzinę i pozwalają odrzucić swoje dziecko, uczą cynizmu i wygaszają uczucia wyższe. Ci rodzice nie wiedzieli co ze sobą zrobić" - tak sytuację rodzinną Waśniewskich skomentowała Pawłowicz. 

 

Słowa posłanki PiS natychmiast spotkały się ze sprzeciwem Kazimiery Szczuki, która zwróciła uwagę, iż Katarzyna i Barłomiej Waśniewscy byli związani z Kościołem. Pawłowicz stwierdziła natomiast, że środowiska lewicowe nienawidzą Kościoła i obarczają go winą. "Jest wyraźna atmosfera przyzwolenia na każde wolne działanie, na zabicie dziecka, na aborcję. (...) Wasze poglądy relatywizują wszystko: dom, rodzinę, małżeństwo, panie oduczacie ról społecznych i prowadzicie do zaniku uczuć wyższych" - zaznaczyła posłanka PiS.

 

Kazimiera Szczuka nie pozostała dłużna. "Ja nie mam uczuć wyższych? To ciekawe. Uważam, że pani mnie ciężko obraziła. Policzę się z panią na korytarzu po audycji" - odpowiedziała publicystka "Krytyki Politycznej".

 

Dorabianie ideologii do skrajnej nieodpowiedzialności czy niezrównoważenia emocjonalnego niektórych osób jest pretensjonalne. Niezależnie od tego, czy pojawia się z jednej, czy z drugiej strony barykady politycznej. Warto jednak zwrócić uwagę, że przedstawiciele salonu i wszelkiej maści panie psycholożki już miesiąc temu wykrzykiwały, że najbardziej pokrzywdzona jest w całej sytuacji Katarzyna Waśniewska. Zupełnie tak, jakby dziecku nic się nie stało, a matka Madzi od początku przyznała, że nie doszło do żadnego porwania...

 

AM/Onet.pl/Polskie Radio