Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani, następca lewaka Martina Schulza, strofuje premier Beatę Szydło. Powód? Demonstracja grupki radykałów w Katowicach, którzy na szubienicach zaprezentowali zdjęcia europosłów PO głosujących za rezolucją przeciwko Polsce w PE.


Czy Antonio Tajani tak samo przejmuje się każdą wątpliwą demonstracją w Niemczech lub we Francji? Czy podnosi larum, gdy ulicami niemieckcich miast maszerują neonaziści? Nie, oczywiście. Ale teraz...


,,Chciałbym wyrazić najgłębsze zaniepokojenie zdjęciami eurodeputowanych, które zostały powieszone na szubienicach, o czym doniosły w weekend media. Grożenie śmiercią i zastraszanie deputowanych nie może być tolerowane w demokracji'' - napisał Tajani, zupełnie, jakby to Beata Szydło wymyśliła ten głupi happening.


,,Jestem przekonany, że Pani rząd podejmie wszelkie niezbędne środki, żeby upewnić się, że te wydarzenia zostaną potępione, i żeby europosłowie, podobnie jak inni wybrani przedstawiciele władz, bez względu na to, czy należą do obozu rządzącego czy do opozycji, mogli wykonywać swój mandat w swobodny i bezpieczny sposób'' - napisał dalej Tajani, pouczając Szydło jak niesforną uczennicę.


Tymczasem prokuratura, jak zwykle w takich wypadkach, zajęła się sprawą, od razu po incydencie nie szczędziła słów potępienia. Po co więc list Tajaniego? Oczywiście to kolejny ,,pocisk'' wypuszczony z Brukseli w kierunku polskiego rządu. Atakowania niewygonego dla niemiecko-brukselskiego układu władzy kraju, jakim jest silna Polska, nigdy dosyć...

mod/pap, fronda.pl