"Ukraina może wkrótce przestać być państwem" - te szokująće słowa padły z ust szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, Nikołaja Patruszewa.

Patruszew w swoim przemówieniu oskarżył Petro Poroszenkę oraz innych polityków, w tym Stany Zjednoczone o podsycanie napięcia pomiędzy Kijowem a Moskwą. Jego zdaniem władze tego kraju kompletnie ignorują interesy własnego narodu.

"Rosja ma ulokowane bardzo mocne interesy na Ukrainie, jest też poddenerwowana decyzją cerkwi o odłączeniu się od patriarchatu moskiewskiego – jest to część cerkwi na Ukrainie, ale jednak generuje to podziały i wypychanie wpływów rosyjskich; wreszcie, te wszystkie wstrząsy w relacjach Trump–Putin – powoduje takie nerwowe reakcje" - tak słowa Patruszewa skomentował prof. Mieczysław Ryba.

Zdaniem politologów, nie jest przypadkiem, że rosjanie nasilają werbalne ataki w stosunku do Ukrainy. Jest to strategia związana z wyborami prezydenckimi, które odbędą się już w marcu.

"Tego typu wypowiedzi pojawiają się coraz bardziej w kontekście wyborów prezydenckich, które będą w marcu. Niestety ten incydent w Cieśninie Kerczeńskiej, zatrzymanie przez Rosję ukraińskich marynarzy i okrętów – poparcia nie przyniósł. Wewnętrzne problemy Ukrainy są bardzo skomplikowane" - analizuje politolog dr Mrceli Burdelski.

mor/RadioMaryja.pl/Fronda.pl