„Chyba już wiemy, czego się białoruski dyktator obawia najbardziej – mianowicie zamknięcia przez nas granicy” – zauważył były wiceminister obrony narodowej w rządach Jana Olszewskiego oraz Jerzego Buzka, prof. Romuald Szeremietiew.

„Pojawiły się już wypowiedzi ze strony chińskiej, że Chińczycy obawiają się, że przez to, co dzieje się na Białorusi, będzie zablokowany ich handel z Europą. Przypomnijmy, że ta linia kończy się w Małaszewiczach, na polskim terytorium, bo tam sięgają te szersze tory, którymi Chiny transportują swoje towary do Europy” – powiedział prof. Szeremietiew w rozmowie z portalem wpolityce.pl.

„Zamknięcie granicy sprawiłoby ogromne komplikacje, a skutki tego uderzyłyby przede wszystkim w Białoruś. Wystarczyło więc, że zagroziliśmy zamknięciem przejścia kolejowego w Kuźnicy i już wycofano tych nachodźców. Strona białoruska składa nam różnego rodzaju, deklaracje, że przecież już nie ma, już nic nie zagraża polskiej ochronie granicy, to trzeba przywrócić ruch” – powiedział Romuald Szeremietiew i dodał: „To jest więc bardzo ważny sygnał pokazujący, że mamy w ręku bardzo mocne instrumenty, aby zmusić Łukaszenkę do kapitulacji”.

„Jeżeli po stronie wschodniej rozumują w sposób racjonalny, to zdaje się, że nic innego im nie zostało, żeby się z tego jakoś wycofywać. Ale oczywiście nie wiemy do końca, w co gra Łukaszenka i jak to zamierza – w jakim kierunku – rozegrać Putin. To są z naszego punktu widzenia dwie niewiadome, ale rzeczywiście wiele wskazuje na to, że ta deeskalacja powinna w tej chwili następować” – skonstatował członek Partii Republikańskiej.

 

ren/wpolityce.pl