Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak ocenia pan zachowanie prezydenta w sprawie reformy sądownictwa, jak widzi Pan jego projekty o SN i KRS?

Piotr Semka „Do Rzeczy”: Prezydent postanowił udać się w samotny rejs. W polityce taka samotność jest zaletą, ale pod warunkiem, że ma się za sobą dużą siłę. Miała to być polityczna salwa podkreślająca bardzo mocą pozycję prezydenta, tymczasem reakcje są dosyć chłodne. Z jednej strony PiS jest zaniepokojony pomysłem, w którym będzie musiał szukać trzech piątych, a jeżeli nie znajdzie, to prezydent będzie chciał sam mianować członków KRSu. Z drugiej strony prezydent nie zauważył, że Konstytucja nie przewiduje takiej możliwości, a na zmianę Konstytucji nie ma szans, gdyż totalna opozycja wyraźnie mówi, że w ogóle ją to nie interesuje. Co więcej, wydaje mi się, że prezydent jest zaskoczony bardzo negatywnym stosunkiem do jego projektu zarówno PO jak i Nowoczesnej. Myślę, że prezydent liczył na to, że totalna opozycja jednak doceni to, że zatrzymał on projekt PiSu.

Kwestią otwartą jest to, w jaki sposób prezydent zechce negocjować swój projekt. Są wśród niego rzeczy dobre, jak stworzenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

W polityce liczy się siła, a w tej kwestii prezydent nie ma zbyt wielu sojuszników. Jedyna partia, która jest zadowolona z projektu prezydenta to partia Kukiza, która stała się partią pro-prezydencką.

Czy prezydent prze do konfliktu z PiS?

Prezydent prze do konfliktu w tym sensie, że traktuje PiS jak każdą inną partię – żadna partia tego nie lubi, a pomysł z trzema piątymi podcina nogi temu, co dla PiSu jest największym atutem, czyli posiadanie większości w Parlamencie.

Wiemy, że w przyszłym roku ma odbyć się referendum w sprawie zmiany Konstytucji. Czy jeśli zakończy się ono sukcesem, jest szansa na to, że opozycja totalna zmieni w tej kwestii zdanie?

Skąd pan wie, że obywatele wystąpią na rzecz zmiany Konstytucji?

Tak podejrzewam, patrząc na nastroje społeczne.

Ale kto zorganizuje tę kampanię i zachęci ludzi do pójścia do urn?

Prezydent? PiS?

Czy zrobi to PiS, którego prezydent „pstryka w nos” to wątpię. W ogóle temat zmiany Konstytucji jak na razie wydaje się być zbyt „egzotyczny”. Jeśli nie będzie stała za tym potężna aparatura partyjna, to takie referendum nie przekroczy progu.

Jak zatem skończy się to zamieszanie wokół reformy sądów?

Skończy się tym, że do reformy nie dojdzie.

Jak to?

Jeżeli prezydent nie rozwiązał problemu kto ma powoływać członków KRSu w przypadku klinczu – a wiadomo, że on będzie miał miejsce – to reformy nie będzie, wszystko zostanie tak, jak było.

Jednak ustawy trafią do Sejmu i Senatu, a Jarosław Kaczyński wydawał się być zadowolony po spotkaniu z prezydentem.

Jednak Andrzej Duda nie przyjął sugestii Kaczyńskiego, aby w razie klinczu wybierał Senat razem z prezydentem. Konstytucja mówi wyraźnie, że prezydent może wyłonić tylko jednego kandydata, zatem cała sprawa rozbija się o brak przemyślenia sprawy przez prezydenta.

Czy naprawdę nic nie da się z tym zrobić? Czy nie uda się znaleźć konsensusu?

To zależy od zdolności prezydenta do negocjacji. Jednak nawet jeśli „wymęczony” projekt zostanie przegłosowany, to opozycja rozbuja po raz kolejny histerię, która skończy się zapalaniem zniczy, czuwaniem pod sądami itp.

Dziękuję za rozmowę.