"PiS zionie nienawiścią"- rozpaczają zwolennicy opozycji totalnej, z uporem maniaka przed tą "nienawiścią" przestrzegając. Szkoda tylko, że nie widzą jej przejawów po swojej stronie. 

Wydawałoby się, że noszenie w klapie marynarki wizerunku Matki Boskiej do czegoś zobowiązuje. Chociażby do tego, żeby, przykładowo, traktować z szacunkiem przeciwników politycznych. Najwyraźniej jednak nie dotyczy to byłego prezydenta Lecha Wałęsy. To, co zaprezentował w wywiadzie dla Wirtualnej Polski jest przerażające. 

Już w najbliższą niedzielę Polacy wybiorą radnych, sejmiki, burmistrzów, wójtów i prezydentów miast. Widać, że walka będzie zacięta, gra idzie bowiem o "ostatni bastion" Platformy Obywatelskiej, czyli samorządy. Zdaniem byłego prezydenta, Lecha Wałęsy, najbliższych wyborów trzeba "pilnować" szczególnie uważnie, ponieważ Polską rządzą obecnie "bardzo nieuczciwi ludzie".

"Ci ludzie są tak kłamliwi, tak perfidni, że są gotowi zrobić wszystko. To jest gorsze niż stalinizm, gorsze niż hitleryzm. W przypadku PiS nie ma żadnej świętości. To jest gorsze od wszystkiego. Dlatego nie wolno im wierzyć. Oni robią wszystko, byle oszukać. Już zamach za moich czasów był przez tych ludzi organizowany"-przekonywał pierwszy przywódca "Solidarności". Zdaniem Wałęsy, opozycja powinna się zjednoczyć, jednak tę sprawę "trochę odpuścił" przed wyborami samorządowymi. 

"Ale przed wyborami parlamentarnymi będziemy musieli stanąć już na głowie wszyscy. Nie pozwolę, byśmy nie poszli razem"-podkreślił. Były prezydent stwierdził również, że wszyscy ludzie "dopuszczający się łamania Konstytucji" muszą zostać osądzeni. W tym kontekście padły dość zaskakujące słowa na temat "wojny domowej". 

"Po wojnie domowej będą sądzeni"-zapowiedział Lech Wałęsa, określając polityków PiS mianem "populistów" i ludzi "nawiedzonych". To, co powiedział później, szokuje jeszcze bardziej:

"Właściwie to paru pułkowników powinno zrobić porządek. Potem ta władza będzie sądzona. I kraj będzie się rozwijał normalnie. To by było najbardziej logiczne. Ale skoro tego nie chcemy i nie mamy takich pułkowników, to musimy to wykonać inaczej. To będzie trochę dłużej trwało, ale musimy to uporządkować"- stwierdził Wałęsa.

Po tych słowach nasuwa się pytanie, czy były prezydent ma świadomość tego, o czym mówi, bo wygląda to co najmniej groźnie. I zarazem groteskowo, ponieważ w tym samym wywiadzie, chwilę wcześniej, mówił o rzekomej próbie zamachu stanu z 1992 r. (mowa o bzdurnych oskarżeniach wobec ludzi związanych z rządem Jana Olszewskiego) Chwilę później były prezydent sam powiedział coś, co można odebrać jako nawoływanie do puczu. W jednej rozmowie "popełnić" coś takiego potrafi chyba tylko Lech Wałęsa... Tyle że kiedy mówimy o "pułkownikach robiących porządek", naprawdę nie jest to już śmieszne.

yenn/Wp.pl, Fronda.pl