Dwuletni chłopiec przebywa w szpitalu w Kalifornii. Lekarze chcą zaprzestać podtrzymywanie jego życia, mimo braku zgody rodziców dziecka.
- Dwa tygodnie temu sędzia wyraził zgodę na wycofanie medycznego wsparcia dla 2- letniego Israela Stinson, po tym jak lekarze stwierdzili u niego "śmierć mózgu" - informuje Life Legal Defense Foundation, która reprezentuje chłopca i jego rodzinę.
- Wykonanie wyroku upływa w środę, a rodzina nie była w stanie znaleźć innego szpitala do opieki - mówi Alexandra Snyder z Fundacji.
- Szpital chce jak najszybciej zaprzestać podtrzymywanie życia - mówi Snyder
Według nakazu sądowego, utrzymanie przy życiu chłopca ma trwać do środy 27 kwietnia.
Rodzina Israela chce walczyć o życie syna. Mimo że szpital stwierdził "śmierć mózgu" kilka tygodni temu, on nigdy nie przestał reagować na głos i dotyk mamy.
Bez resuscytacji, Israel umrze. Mama chłopca nie pozwala na jakiekolwiek działania bez jej zgody. Niestety, personel szpitala ignoruje kobietę.
Aktywiści prolife apelują: "Proszę módlcie się za Israela i jego rodzinę!"
Doświadczenie pokazuje, że istnieją przypadki, w których ludzie, u których zdiagnozowano "śmierć mózgu", żyli. W listopadzie lifenews.com odnotował tragiczną historię 7 - latki z Nowego Jorku, u której lekarze zdiagnozowali śmierć mózgu. Dziecko się zadławiło. Jej rodzina walczyła ze szpitalem o podtrzymywanie ją przy życiu. Niestety dziewczynka umarła kilka dni później w wyniku wypadku.
Jednakże inna dziewczynka, Jahi McMath żyje już ponad dwa lata po tym jak szpital ogłosił "śmierć jej mózgu". Jej rodzina walczyła, by utrzymać ją przy życiu. W listopadzie rodzina dziewczynki obchodziła 15. urodziny córki. Urodziny odbyły się w jej szpitalnym łóżku w New Jersey.
kz/lifenews.com