Władze Szwecji nie podjęły, wzorem innych europejskich państw, poważnych kroków w walce z koronawirusem. Nie zdecydowały się na ogólnonarodową kwarantannę, nie zamknięto gromadzących duże grupy ludzi miejsc i nie zrezygnowano z dotychczasowych form aktywności. Tymczasem koronawirus zbiera w tym kraju coraz większe żniwo.

Do tej pory w Szwecji potwierdzono 7206 zakażeń koronawirusem, a 477 pacjentów zmarło. Służba zdrowia jest w krytycznej sytuacji. W Sztokholmie trzeba było otworzyć szpital polowy, ponieważ w szpitalach brakuje łóżek.

Dopiero 1. kwietnia władze wprowadziły zakaz odwiedzin rodziny w domach opieki. To opóźnienie spowodowało, że jak informują media, w samych Sztokholmie do zakażeń doszło już w jednej trzeciej takich placówek. Tymczasem osoby w podeszłym wieku są szczególnie narażone na ciężkie przejście choroby, a nawet zgon w wyniku zakażenia.

Jedyną wprowadzoną przez rząd restrykcją jest zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób. Przepis ten obowiązuje jednak dopiero od 29 marca i dotyczy jedynie imprez organizowanych. Wcześniej wprowadzono zakaz gromadzenia na takich imprezach więcej niż 500 uczestników.

Normalnie działają też szkoły podstawowe i przedszkola. Jedynie w szkołach średnich i wyższych zarządzono nauczanie zdalne.

Badania wskazują jednak, że aż 60 proc. Szwedów popiera działania rządu i urzędów w związku z koronawirusem.

kak/ tysol.pl