Tytuł tego tekstu jest może nie tyle prowokacją, co pewnego rodzaju symulacją wielce prawdopodobnej nowej fali protestów związanych z przymiarką PiS-u do likwidacji podziału czasu na ten zimowy i ten letni.

Informację o tym, że jest plan skończenia z tym dziwactwem, znalazłem na portalu pogodowym „Twoja pogoda”. Przy okazji zachęcam do odwiedzin tego portalu, ponieważ oprócz tego, że można dzięki niemu wybrać się za miasto bez nawet kawałka parasola i wrócić w stanie, któremu zaradzić można tylko przez wskoczenie do pralki i włączenie programu do odwirowywania, tak pokazuje on również to, że, owszem, da się sprofilować ideologicznie nawet i kwestie związane z pogodą. Ale to uwaga na marginesie. Wracajmy do meritum.

Nie wiem, czy rzeczywiście takie plany w Prawie i Sprawiedliwości zafunkcjonowały, ale gdyby się to udało, to byłby to kolejny plus dla tej władzy, zwłaszcza teraz, gdy plusów wyczekuje ta nasza władza równie mocno jak posłanka Sheuring-Wielgus wizyty kosmitów. Zawsze warto usuwać te najbardziej rzucające się w oczy idiotyzmy, których przecież w naszej rzeczywistości jest „multum”, i nawet jeśli nie idzie przy grubszych sprawach, to i tak ludzie zapamiętają i docenią załatwienie tych drobniejszych.

I tylko musi się tu pojawić pytanie, które musimy sobie zadawać już od blisko dwóch lat. Co na to opozycja? Czy przez usta przejdzie im przyznanie PiS-owi racji, czy raczej pojawią się dobrze nam znane produkcje intelektualne w rodzaju: Kaczyński chce skrócić dobę! A czemu miałby chcieć skrócić? No jak to po co. Żeby opozycja nie mogła doliczyć się brakującej godziny, na ten przykład. A tak w ogóle to dlaczego Kaczor zostawił, na ten przykład, cały czas fantazjuję, akurat czas zimowy, a nie letni? Albo odwrotnie. Co on nam znowu szykuje? Tak mogą to wszystko usiłować ludziom sprzedać ci nasi światli Europejczycy.

Przyznam, że czekam z potworną wręcz niecierpliwością.

Marcin Kacprzak/tysol.pl