Sprawozdanie w sprawie równości kobiet i mężczyzn w UE - 2011 wywołało dziś głęboki podział w Parlamencie Europejskim.

 

W głosowaniu końcowym sprawozdanie przyjęto przy 361 głosach za, 268 głosach przeciw i 70 głosach wstrzymujących się. 

 

Kontrowersje wzbudziły paragrafy dotyczące uznania związków homoseksualnych we wszystkich państwach członkowskich UE, polityczny nacisk na legalizację aborcji oraz uznanie kontroli urodzin, w tym finansowania aborcji za kluczowy element polityki UE.

 

W paragrafie 5 czytamy, że "[PE]  zwraca się do Komisji i państw członkowskich o opracowanie wniosków dotyczących wzajemnego uznawania związków cywilnych i rodzin osób tej samej płci w całej Europie między państwami, które przyjęły już odpowiednie ustawodawstwo tak, aby zapewnić równe traktowanie względem pracy, swobodnego przepływu, opodatkowania i ubezpieczenia społecznego, chroniąc dochody rodzin i dzieci."

 

W paragrafie 7 czytamy m.in., że "[PE] ubolewa w związku z wdrożeniem przez niektóre państwa członkowskie restrykcyjnych definicji „rodziny” w celu odmowy ochrony prawnej parom osób tej samej płci i ich dzieciom; przypomina, że prawo UE stosuje się bez dyskryminacji ze względu na płeć lub orientację seksualną, zgodnie z Kartą praw podstawowych Unii Europejskiej."

 

"Takie interpretacje Karty Praw Podstawowych pokazują wyraźnie, że nasze obawy dotyczące roli, jaką będzie odgrywała Karta Praw były całkowicie uzasadnione" - mówi Konrad Szymański z PiS.

 

W paragrafie 47 sprawozdanie mówi, że "[PE] wyraża zaniepokojenie niedawnymi cięciami kosztów związanymi z planowaniem rodziny i edukacją seksualną, a także ograniczeniami dostępu do usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego w niektórych państwach członkowskich, zwłaszcza dotyczących ochrony ciąży i macierzyństwa oraz bezpiecznej i legalnej aborcji."

 

"Do lewicy nie dociera, że państwa członkowskie nigdy nie dały upoważnienia do zajmowania się aborcją przez Unię Europejską. Szczytem tej feministycznej bigoterii jest wzywanie przywódców religijnych do zmiany poglądów w sprawie ochrony ludzkiego życia od poczęcia, czy antykoncepcji. To pachnie totalitarnym ograniczaniem wolności religijnej i swobody wypowiedzi" - komentuje Konrad Szymański.

 

PSaw