Podczas zakończonego w piątek szczytu Unii Europejskiej w Brukseli polski rząd umacniał stanowisko państw sprzeciwiających się zaostrzeniu regulacji dotyczących pracowników delegowanych. Takich krajów- według źródeł dyplomatycznych PAP- może być nawet 15.

W imieniu Grupy Wyszehradzkiej w tej sprawie występują węgierscy dyplomaci, którzy prowadzą rozmowy z Paryżem. Nieoficjalnie mówią o pewnych ustępstwach wobec Francji. Kilka miesięcy temu państwa członkowskie próbowały przyjąć kompromis w kwestii pracowników delegowanych. Wówczas doszło do niespodziewanego zaostrzenia stanowisko przez Emmanuela Macrona, wówczas jeszcze kandydata na prezydenta.

Już po objęciu urzędu, Macron grał na rozbicie jedności państw Europy Środkowo-Wschodniej. Podczas wizyt w Regionie ominął Warszawę, próbując jednocześnie uzyskać poparcie Rumunii, Bułgarii, Słowacji czy Czech.

Jak powiedział w rozmowie z dziennikarzami jeden z wysoko postawionych dyplomatów, Francja chciała rozmontować obóz "wizytami i komplementami", jednak ta próba nie powiodła się.  Stanowisko Paryża pozostaje sztywne, mimo iż już w najbliższy poniedziałek odbędzie się kluczowe spotkanie unijnych ministrów.

Podczas szczytu UE w Brukseli nie doszło do rozmowy francuskiego przywódcy z szefową polskiego rządu. Premier Beata Szydło podkreśliła podczas konferencji prasowej, że V4 poszła wobec Francji „na daleko posunięty kompromis”.

"Zaproponowaliśmy dobre rozwiązania, które są do zaakceptowania przez nas, przez Polskę, przez Węgrów, Czechów i Słowaków, również przez inne państwa członkowskie"- poinformowała szefowa polskiego rządu. Jak dodała, cały problem w tym, że Francja "uznała, że będzie przedstawiała swoje stanowisko - bardzo sztywne"

Niemniej, cały czas trwają spotkania robocze oraz rozmowy.

"Mamy jeszcze kilka dni na to, żeby można było ten konsensus wypracować"- podkreśliła prezes Rady Ministrów.

Z kolei Konrad Szymański, minister ds. europejskich, który towarzyszył Beacie Szydło w Brukseli, zwrócił uwagę, że polskiej delegacji udało się dobrze wykorzystać szczyt do konsolidacji stanowisk państw sprzeciwiających się tendencjom protekcjonistycznym na wspólnym rynku. Minister podkreślił, że chodzi o te kraje, które są zdecydowane bronić równego dostępu do rynku usług, na uczciwych, a nie protekcjonistycznych zasadach delegowania pracowników. 

"Grupa tych państw szeroko wykracza poza Grupę Wyszehradzką. Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani do poniedziałkowej Rady"- podkreślił wiceszef MSZ. 

Poniedziałkowe bezpośrednie negocjacje w Luksemburgu prowadzić będzie minister pracy, Elżbieta Rafalska. Obecnie głównym problemem jest to, czy regulacje o delegowaniu obejmą kierowców w transporcie międzynarodowym oraz maksymalna długość delegowania. 

yenn/PAP, Fronda.pl