Unijne kraje chcą zmian w projekcie prawa azylowego przewidującego automatyczny i obowiązkowy podział uchodźców. Uważają, że Komisja powinna wycofać się z tego pomysłu, a także z wysokich kar finansowych za odmowę przyjęcia uchodźców - 250 tysięcy euro za jedną, nieprzyjętą osobę. Powiedział o tym w Luksemburgu wiceszef polskiej dyplomacji Konrad Szymański na zakończenie unijnej narady.

Spotkanie było poświęcone przygotowaniom do dwudniowego szczytu, który rozpoczyna się pojutrze w Brukseli. Jednym z jego tematów ma być kryzys migracyjny.

Prace nad prawem azylowym utknęły w miejscu, bo unijne kraje nie mogą się porozumieć. „Komisja Europejska po prostu powinna porzucić źle przemyślany projekt oparty o relokację automatyczną, ponadnarodowe zarządzanie migracją. Państwa członkowskie oczekują, że Komisja będzie pomagała, a nie utrudniała rozmowy” - powiedział wiceszef polskiej dyplomacji. Dodał, że projekt wniosków przygotowany na szczyt jest po myśli Polski, ale chciałaby ona wprowadzić zmiany.

„Dość ogólny język oparty o równowagę odpowiedzialności i solidarności nie daje konkluzji finalnej" - wyjaśnił wiceminister. Podkreślił, że państwa członkowskie powinny mieć swobodę doboru okazywania solidarności europejskiej. "Polska nie ma żadnego problemu z tym, aby okazywać solidarność natomiast musimy mieć jasność, że zachowujemy pełną kontrolę nad polityką azylową i że żadne elementy pośrednie nie będą na to wpływały” - dodał Konrad Szymański.
Do porozumienia w sprawie przepisów azylowych próbowały doprowadzić dwa kraje sprawujące przewodnictwo w Unii - Słowacja i Malta. Oba państwa uznały, że jest to niemożliwe i przekazały sprawę Estonii, która od 1-go lipca będzie przez pół roku kierowała pracami Wspólnoty.

krp/IAR, Fronda.pl