Luiza Dołęgowska, Fronda.pl:  Dzisiaj odbył się tzw. strajk nauczycieli, organizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP). Jakie rozmiary przybrał on w Wielkopolsce?

Tadeusz Dziuba, poseł PiS: Według dostępnych danych, rozmiary były ograniczone. Około godz. 14, a więc krótko przed upływem zadeklarowanego terminu końca strajku, do akcji ogłoszonej przez ZNP przystąpiło 213 placówek spośród 2.821, czyli ok. 7,6% spośród nich. W strajku udział wzięło 4.716 nauczycieli na ogólną liczbę ok. 62.000, zatem mniej więcej 7,6% wielkopolskiej kadry nauczycielskiej.

Na apel mocarstwowej (rzekomo) organizacji, za jaką uważa się ZNP, zareagowała niewielka część nauczycieli i placówek edukacyjnych.

Czy wiadomo jakie były rozmiary protestu w poszczególnych typach szkół?

Struktura placówek uczestniczących w akcji była charakterystyczna. Jak można się domyśleć, w ujęciu względnym zainteresowanie strajkiem było największe w gimnazjach funkcjonujących samodzielnie: ok. 16% takich wielkopolskich gimnazjów uczestniczyło w proteście.

To i tak niewiele, jeśli wziąć pod uwagę szeroką akcję dezinformacyjną o reformie oświaty, jaką prowadzono wśród nauczycieli tej kategorii szkół przez wiele miesięcy i to co najmniej od jesieni zeszłego roku. Nie pracowało dziś nieco ponad 12% zespołów szkół, ok. 10,5% szkół podstawowych działających samodzielnie i nieco ponad 3% szkół ponadgimnazjalnych. Najmniejszy oddźwięk na apel ZNP był w przedszkolach: ok. 0,7% przedszkoli dzisiaj nie pracowało.

Czy można to uznać za porażkę ZNP?

Wedłu mojej oceny, w Wielkopolsce to nie porażka, lecz klęska. ZNP – mająca swoich członków bodaj we wszystkich szkołach, a na pewno w ich ogromnej większości, mająca mocne oparcie w dzisiejszej politycznej opozycji, dysponująca dużymi zasobami materialnymi – była w stanie zmobilizować nauczycieli kilku procentach szkół, w każdym razie mniej niż w 10% placówek. Okazało się, że motywy postępowania tej organizacji związkowej nie są akceptowane przez nauczycieli. Nie może ona już liczyć na ich kredyt zaufania, którym cieszyła się przez lata. Jest niewiarygodna dla środowiska, do którego adresuje swe działania, zresztą głównie roszczeniowe.

Mówi się, iż pierwsza jaskółka nie czyni wiosny. Jednak zaryzykuję i przyjmę, że brak odzewu na apel ZNP jest wyrazem głębszej społecznej zmiany. Mam nadzieję, że to wyraz tego, iż skończyła się w szkolnictwie powszechnym epoka dyktatu związków nauczycielskich. Mam nadzieję, że stopniowo wchodzimy w epokę rosnącego wpływu rodziców, dziadków i opiekunów dzieci – czyli miażdżącej większości obywateli – na kondycję polskiej edukacji.

Dziękuję za rozmowę