Synowie i córki Żołnierzy Wyklętych popierają Andrzeja Dudę, wystosowali apel, żeby oddać na niego głos, z drugiej strony mamy Bronisława Komorowskiego, którego popierają między innymi Nałęcz, Cimoszewicz, czy Tajny Współpracownik Leszek Moczulski. Skąd może brać się tak wyraźne rozwarstwienie wśród osób popierających kandydatów? Czy prezydent Komorowski uosabia postkomunistyczną nomenklaturę? Prezydent, który walczył z tymi, którzy teraz go popierają. Skąd taka zmiana?

Nie ulega wątpliwości, że mamy dzisiaj do czynienia z dwiema Polskami. Jedna Polska to jest kraj pana prezydenta Bronisława Komorowskiego. Prezydenta poparł nie tylko Cimoszewicz, ale i Kwaśniewski, czy Lech Wałęsa. Z poważniejszych historii to między innymi Marek Dukaczewski, ostatni szef WSI, czyli sowieckiej Informacji Wojskowej, Adam Michnik, który straszy powrotem PiS-u do władzy, ale zapewne też Czesław Kiszczak, który raczej nie będzie głosować na Andrzeja Dudę, choćby z tego powodu, że jego przyjaciel, towarzysz broni Wojciech Jaruzelski był doradcą pana prezydenta i przez tegoż prezydenta został pochowany z honorami na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Jeszcze jedno nazwisko to Jerzy Urban, który również stoi za Platformą Obywatelską i Bronisławem Komorowskim. Jeżeli (post)komunistyczne media bombardują nas dziś informacjami o tym, jakie straszne osoby mają stać za Andrzejem Dudą, czyli Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, czy ojciec Tadeusz Rydzyk, to może warto przyjrzeć się towarzystwu, które jest zapleczem i wspiera Bronisława Komorowskiego.

Jaki ma to związek z apelem napisanym przez synów i córki Żołnierzy Wyklętych, w którym wyrażone zostaje poparcie dla Andrzeja Dudy?

To są właśnie te dwie Polski. Jedna to Polska resortowa – resortowych ojców i dzieci, którzy do dziś – dzięki okrągłemu stołowi - stoją na straży komunistycznego, zbrodniczego systemu. A od czego zaczynał swoją karierę doradca Bronisława Komorowskiego - Wojciech Jaruzelski? Od walki z Żołnierzami Wyklętymi/Niezłomnymi, za co dostał Krzyż Walecznych. Z drugiej strony mamy kandydata Andrzeja Dudę, który - jak się nam, sygnatariuszom tego apelu wydaje - jest uosobieniem tej drugiej Polski, związanej z Żołnierzami Wyklętymi/Niezłomnymi. Przypomnę tylko różne wypowiedzi i działania partii pana prezydenta - Platformy Obywatelskiej, w tym również samego Bronisława Komorowskiego. I np. taki Bogdan Zdrojewski, który jako minister kultury PO zablokował dofinansowanie muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. Ten sam minister wykazał się w gruncie rzeczy konsekwencją wielokrotnie zapraszając i fetując komunistycznego zbrodniarza Zygmunta Baumana, który – tak jak Jaruzelski - za zabijanie polskich Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych dostał Krzyż Walecznych.

A jakie były działania samego prezydenta Bronisława Komorowskiego?

A komu – po tragedii smoleńskiej - pan Komorowski razem z panem Kunertem postawili pomnik w Ossowie? Naszym najeźdźcom, niedoszłym okupantom Polski - bolszewikom. Kolejna sprawa – kto jest zapraszany do Pałacu Prezydenckiego/Namiestnikowskiego? Komunistyczni dygnitarze, skupieni w tzw. klubie generałów, w tym członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, którzy wprowadzili w Polsce stan wojenny. Te czerwone kreatury są uważane przez prezydenta Komorowskiego i szefa MON Siemoniaka za tzw. ekspertów. Przywołam jeszcze jedną wypowiedź pana prezydenta – 1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych Bronisław Komorowski tak upamiętnił naszych polskich żołnierzy, że stwierdził, iż należy pamiętać „o ofiarach Żołnierzy Wyklętych”. Dlatego proponuję, aby Ci, którzy pamiętają o „ofiarach Żołnierzy Wyklętych” głosowali na Bronisława Komorowskiego, a ci, którzy chcą pamiętać o naszych bohaterach – Żołnierzach Wyklętych/Niezłomnych głosowali na Andrzeja Dudę.

Dlaczego Andrzej Duda ma być uosobieniem takiej tradycji - obrony naszych bohaterów?

Pan Andrzej Duda określa siebie jako uczeń, przyjaciel i – miejmy nadzieję – kontynuator idei Lecha Kaczyńskiego. Prof. Kaczyński znaczną część swojej prezydentury poświęcił przywracaniu narodowej pamięci po czasach komunistycznych, które ją zniekształcały i zakłamywały. Jednym z jego głównych celów, który skutecznie realizował, był powrót Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych do świadomości Polaków. W Pałacu Prezydenckim odbyła się piękna uroczystość – przekazanie testamentu Polskiego Państwa Podziemnego, czyli pokolenia AK i Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych, następnym pokoleniom Polaków. Lech Kaczyński ma wyjątkowy dorobek w tej dziedzinie. To jemu zawdzięczamy ustawę, która wprowadziła nowe święto, czyli wspomniany Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Gdyby nie on – i inna ofiara smoleńska, ówczesny szef IPN Janusz Kurtyka - tego święta nie byłoby do dzisiaj. Jeżeli Andrzej Duda deklaruje, że chce iść tą drogą, a nie mamy żadnych powodów, żeby mu nie wierzyć, to naturalnym staje się, aby rodziny Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych głosowali na tego kandydata. Na moją osobistą decyzję wpływa stosunek pana Andrzeja Dudy do spraw „Łączki”. Kandydat złożył konkretne, publiczne deklaracje w tej kwestii – jeśli zostanie prezydentem, wszyscy zamordowani Żołnierze Wyklęci/Niezłomni zostaną z tych bezimiennych dołów śmierci cmentarza na stołecznych Powązkach Wojskowych wydobyci, a powyżej powstanie wielki narodowy Panteon polskich bohaterów. To są słowa, które dopełniają testament Lecha Kaczyńskiego. Podobnych nadziei nie możemy wiązać z panem Komorowskim - choć PR-owsko deklaruje się jako przyjaciel Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych, w praktyce działa na ich szkodę. Obecny prezydent sprowadził priorytetową dla nas sprawę ekshumacji naszych narodowych bohaterów do absurdu - uzależnia ich wydobycie od zgody rodzin komunistów pochowanych – decyzją zbrodniarza Jaruzelskiego - na górze „Łączki”. W ten sposób Komorowski – udając naszego przyjaciela - zaproponował nam całkowitą blokadę, paraliż prac ekshumacyjnych. Okazał się utrwalaczem okrągłostołowego układu, resortowej Polski.

Czy istnieje jeszcze podział na postsolidarność i postkomunizm? Bronisław Komorowski odwołuje się w swych spotach do tego, że jest „wolnościowcem”, do tradycji Solidarności, do tego, że walczył z komunizmem, a jednocześnie jego działania pokazują co innego.

Myślę, że to nie jest podział, który dzisiaj obowiązuje. Pamiętajmy, że Solidarność była wielkim ruchem społecznym, zrzeszającym 10 milionów Polaków i siłą rzeczy w tych strukturach byli ludzie różnie myślący. Byli tacy, którzy chcieli radykalnych zmian, obalenia komunizmu, i tacy, którzy zamiast niepodległości woleli system reformować, zapewnić komunizmowi ludzką twarz. Jak się kiedyś wydawało, Bronisław Komorowski należał do tych, którzy kontestowali okrągły stół, ale potem stało się coś dziwnego – głosował przeciw likwidacji WSI. Nie wiem, ile jeszcze dawnego Bronisława Komorowskiego w nim zostało. Ale to jest element szerszego kontekstu. Duża część Solidarności potrafiła się z komuną dogadać zdradzając ideały, które jej przyświecały.