Tomasz Wandas, Fronda.pl: W 1918 roku, po ponad wieku odzyskaliśmy wolność. Dzięki komu, czemu?

Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”: Na pewno zawdzięczamy ją Polakom, którzy mają w sobie tyle niezłomności, że nigdy nie zapomnieli co utracili. Mimo zaborów, Polacy nie zapomnieli. Choć utracili ziemię, walczyli o to, aby Polska była krajem wolnym i niepodległym. Wierzyli, że ich walka przyczyni się do restytucji państwa polskiego i tak się w końcu stało.

Czy ten polski, niezłomny duch jest duchem religijnym?

Oczywiście, że tak. I co ważniejsze ducha polskiego i religijności nie da się rozdzielić. Oczywiście na przestrzeni dziesięcioleci byli tacy, którzy starali się rozdzielić te dwie kwestie, czyli umiłowanie ojczyzny, i umiłowanie Boga. Wszelkie takie próby oddzielenia jednego od drugiego były i będą skazane na porażkę.

O czym Pana zdaniem powinniśmy pamiętać, dziś w tym szczególnym dla nas dniu?

Powinniśmy przede wszystkim pamiętać o tym, że pracowaliśmy na to, aby niepodległość odzyskać jako zbiorowość, jako wspólnota. Nie udałoby się też zwyciężyć, gdyby nie jednostki, które porywały nas do walki. Powinniśmy niewątpliwie pamiętać o tym, komu bezpośrednio zawdzięczamy odzyskanie niepodległości w roku 1918.

Komu głównie zatem należy się cześć?

Marszałkowi Piłsudskiemu, Romanowi Dmowskiemu, Ignacemu Paderewskiemu i Wincentowi Witosowi. Nie możemy jednak zapomnieć o tym, że odzyskaliśmy niepodległość przede wszystkim dzięki niezłomnemu duchowi, który pozwolił nam wygrać wojnę polsko-bolszewicką. Niepodległość odzyskana po tak wielu latach mogła bardzo szybko się skończyć, po dwóch latach na nowo mogliśmy ją stracić, jednak udało się. Zwyciężyliśmy.

Trzeba zatem wymienić tych, którzy wtedy w tej wojnie polsko-bolszewickiej nas obronili. Oprócz Marszałka Piłsudskiego cześć należy oddać generałowi Tadeuszowi Rozwadowskiemu. Wtedy, w czasach dla nas bardzo trudnych my, Polacy mimo różnych poglądów stanęliśmy razem.

Co sądzi Pan o tym, że prezydent Andrzej Duda zaprosił na obchody Donalda Tuska?

Trzeba przyznać, że jest to zaproszenie kontrowersyjne i ryzykowne. Oczywiście rozumiem, że prezydent Andrzej Duda zaprasza jako głowa państwa, która ma łączyć Polaków, natomiast pojawia się pytanie czy warto łączyć wszystkich ze sobą na siłę. Czy można kochać się na siłę? Dlatego taki gest względem Donalda Tuska wydaje mi się mocno przesadzony. Donald Tusk wielokrotnie dawał do zrozumienia, że polskość jest dla niego obca, posuwał się wręcz do stwierdzeń, że „polskość to nienormalność”. Jeżeli jego zdaniem polskość to nienormalność, to niepodległość też jest nienormalnością. Nie sądzę, aby próba pojednania się z tym człowiekiem przy tej okazji były pożądana, szczególnie, że przez obóz rządzący, z którego wywodzi się Andrzej Duda planowane jest wszczęcie różnych kroków wobec Donalda Tuska. W sprawie tego człowieka nie wyklucza się także zarzutów karnych, zatem posunięcie prezydenta względem Tuska wydaje się niezrozumiałe.

O czym mówi ten gest?

Cała ta sytuacja przypomina mi jak to Bronisław Komorowski zapraszał Wojciecha Jaruzelskiego. Tylko że w ich przypadku-mimo iż wydawało się, że panowie Jaruzelski i Komorowski są z różnych środowisk- to jednak wiele ich łączyło. Natomiast w tej sytuacji ciężko domyślić się, co łączy prezydenta Andrzeja Dudę z Donaldem Tuskiem.

Dziękuję za rozmowę.