Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Kwiecień to miesiąc dwóch bardzo bolesnych dla Polaków rocznic. Chciałabym pomówić z Panem o tej bardziej odległej czasowo, czyli zbrodni katyńskiej. Prawdy na ten temat mogliśmy dowiedzieć się dopiero po wielu latach

Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”, członek zarządu Reduty Dobrego Imienia: Katyń jest jedną z największych i najdłużej skrywanych zbrodni w historii. Towarzyszy jej kłamstwo katyńskie, które, niestety, trwa do dziś. Było pielęgnowane jeszcze przez zdrajcę Gorbaczowa, a potem Jelcyna. W pewnym momencie co prawda Rosja przyznała się do sprawstwa tej masakry, ujawniła również część archiwów. Zaraz potem nastąpiło jednak przykręcenie śruby i archiwa znów się zamknęły. Dziś Władimir Putin też nie chce mówić o sowieckiej zbrodni na Polakach. Wszystko to jest mocno relatywizowane i rozmiękczane, tak aby nie powiedzieć wprost, co rzeczywiście stało się w 1940 roku. To niesamowicie przykre, że Rosja do tej pory nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy, nie potrafi powiedzieć, co było celem tej masakry, a tym celem było po prostu wymordowanie polskich elit i to w ogromnej liczbie, ponieważ Zbrodnia Katyńska to z jednej strony ponad 22 tysiące zamordowanych polskich żołnierzy, a myślę, że powinniśmy rozpatrywać tę kwestię w szerszym kontekście.

Mam tu na myśli cztery wielkie wywózki Polaków na Wschód, począwszy od lutego 1940 roku. To rodziny oficerów pomordowanych w ramach Zbrodni Katyńskiej, to także mieszkańcy Kresów II Rzeczypospolitej i tu szacuje się, że ofiarami tej tragedii stało się nawet 400 tysięcy osób. Zapewne do tej świadomej i celowej polityki rosyjskiej warto dodać Operację Polską NKWD, która miała miejsce jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, a więc w latach 1937-38- to kolejne 200 tysięcy polskich ofiar. Jeżeli zsumujemy wszystkie polskie ofiary, a więc również te po Zbrodni Katyńskiej- później zostaliśmy podbici przez Stalina, który stworzył w naszym kraju „kolonię”, czyli Polską Rzeczpospolitą Ludową. Tu znów mamy setki tysięcy Polaków zamordowanych przez reżim sowiecki. Jest to więc po prostu ludobójstwo i Rosja do tego wszystkiego nie chce się przyznać. Kłamstwo katyńskie, które trwa do dzisiaj, utrudnia również polskie śledztwo. Pamiętajmy, że Instytut Pamięci Narodowej od lat prowadzi tę sprawę, jednak bez pomocy prawnej niewiele się uda zrobić, ponieważ Rosja, jak wiadomo, zamknęła swoje śledztwo katyńskie, uznając, że była to zbrodnia pospolita, która uległa przedawnieniu. Co więcej, nie uznała Katynia za czystki narodowościowe o charakterze masowym, ludobójczym na Polakach, a za „drobne incydenty”. I ta polityka rosyjska dziś bardzo mocno ogranicza ruchy strony polskiej.

Nawet teraz, po ponad 70 latach, Rosja wciąż dopuszcza się prowokacji, wciąż próbuje rozmywać kwestię Katynia, wciąż powraca kwestia sowieckich jeńców z 1920 roku. W tym roku tablice im poświęcone pojawiły się na terenie Zespołu Memorialnego w Katyniu

To dalsza część katyńskiego czy może raczej sowieckiego kłamstwa. Zbrodnie Sowietów na Polakach nie rozpoczęły, ale i nie zakończyły się w roku 1940. Sięgają lat 1937-38, a kontynuacją zbrodni katyńskiej jest np. zbrodnia dokonana w Warszawie, przy ul. Rakowieckiej czy na „Łączce”. Zbrodnia przeciwko Żołnierzom Niezłomnym trwała o wiele dłużej. Rosja natomiast przez dekady zakłamywała tę historię, narzucając tę samą wizję podporządkowanym sobie władzom PRL, marionetkom w rodzaju Bieruta, Gomułki czy Jaruzelskiego. I tak prawda o zbrodni katyńskiej była ukrywana przez wiele lat, a kłamstwo katyńskie trwa do dziś. Dlaczego? Mimo iż żyjemy w zupełnie innym świecie, niż kilka dekad temu, dostęp do źródeł i faktów historycznych jest znacznie łatwiejszy, mimo zablokowania sowieckich archiwów, wiedza o tej zbrodni zdążyła przebić się do świadomości Polski i świata. Zafałszować czy przemilczeć tej kwestii już się nie da, stosowane są więc różne półśrodki, aby ją bagatelizować. Z jednej strony uznaje się Katyń- jeżeli już- za przestępstwo, ale przestępstwo pospolite. Drugi sposób to próby wmówienia, że Polacy nie byli wcale lepsi, że też mordowali Rosjan. I wówczas jak bumerang powraca sprawa jeńców sowieckich z 1920 roku. I to jest właśnie ta rosyjska „odpowiedź”: najpierw była nasza zbrodnia na nich, zaś Katyń miał być w pewnym sensie „akcją odwetową”. Oczywiście, nie może tu być mowy o żadnej równowadze. Polacy nie dokonywali żadnych zbrodni na jeńcach sowieckich. Żołnierze sowieccy umierali wskutek epidemii, nie była to żadna akcja eksterminacyjna. Co więcej, wielu z nich pozostało w Polsce, nie chcieli wracać na Wschód, ponieważ wiedzieli, że nie jest to żaden „sowiecki raj”, ale piekło połączone z terrorem. I to właśnie dalsza część kłamstwa katyńskiego, ale Rosja w ten sposób stara się swoje winy przerzucić na nas. To zresztą metoda niemal analogiczna do tego, co robią Niemcy. Starają się dziś nam powiedzieć, że nie było niemieckich obozów koncentracyjnych, ale polskie obozy.

Jak radzić sobie z tymi próbami przerzucania na Polskę odpowiedzialności za zbrodnie wojenne?

Przede wszystkim stanąć w prawdzie, zarówno wobec polityki niemieckiej, jak i rosyjskiej. Musimy sięgać do faktów, ale przede wszystkim powinno się tym zajmować państwo polskie. Trzeba nam dziś rzetelnej polityki historycznej. Mamy szereg urzędów odpowiadających za te sprawy, takich jak Instytut Pamięci Narodowej. W tym dziele powinni uczestniczyć eksperci. Przede wszystkim jednak nie wolno nam pozwolić na to, by inni narzucili nam swoją wersję historii. Wszyscy chcą zrzucić na nas swoją winę. Podobnie usiłują robić Ukraińcy- też można powiedzieć, że ludobójstwo wołyńskie było fragmentem polityki narodowościowej, a Polacy wcale nie byli lepsi. To kolejne oszustwo. Niestety, jesteśmy narodem ofiar, narodem poszkodowanym. Musi to jasno wybrzmieć w stosunkach międzynarodowych czy bilateralnych.

Czym jest dziś dla nas sprawa Katynia?

Przede wszystkim powinniśmy pamiętać zarówno o zbrodni katyńskiej, jak i w szerszym kontekście, o sowieckich zbrodniach na Polakach, które wcześniej wymieniłem. To nasze doświadczenie, którego uczestnikami byli również Niemcy i Ukraińcy. Polacy byli poddawani ludobójstwu z tych trzech stron, od tych trzech narodów.

Obecnie do zbrodni katyńskiej, której rocznicę obchodzimy w tej chwili, dochodzi również sprawa smoleńska. Jest to również bardzo dramatyczny i przełomowy moment naszej historii. Myślę, że do końca nie przepracowaliśmy jeszcze wydarzeń sprzed siedmiu lat, jest to niezagojona rana, zbyt świeża trauma, abyśmy mogli spojrzeć z pewnej perspektywy, nieco chłodniej na te wydarzenia. Nie ulega wątpliwości, że współcześnie chyba żaden naród nie doświadczył tak ogromnej tragedii, utraty w jednym momencie i w jednym miejscu elity przywódczej, włącznie z prezydentem. Musimy o tym pamiętać, musimy pielęgnować te sprawy, odbywać uroczystości, aby nie zapomnieć o tych wydarzeniach. Oczywiście, pozostaje kwestia, jak to wszystko zrównoważyć, bo z jednej strony mamy zbrodnię katyńską, a potem tragedię smoleńską.

Jeśli mówimy o katastrofie smoleńskiej, to często, w różnych częściach Polski, 10 kwietnia upamiętnia się, podczas wspólnych uroczystości, ofiary Katynia i Smoleńska. Jednak początek kwietnia to przede wszystkim czas, gdy to wszystkich mediów wraca katastrofa smoleńska. Naturalnie, nie możemy o niej zapomnieć, jednak często pojawiają się zarzuty chociażby wobec obecnego obozu rządzącego, że katastrofa smoleńska „przykrywa” Katyń. A jednocześnie nie sposób uciec od pewnych skojarzeń, krótko po katastrofie mówiło się, że po 70 latach ta sama ziemia znów zabiera polskie elity. Czy Smoleńsk „przykrywa” Katyń? Jak godnie przeżyć obie tak tragiczne dla naszego narodu rocznice?

Z perspektywy historycznej, ale również w kontekście narodowym trzeba powiedzieć, że, mimo wszystko, zbrodnia katyńska była potworniejsza. Niedobrze by się stało, gdyby dziś Smoleńsk miał przykryć Katyń. Należy pamiętać, że polska delegacja leciała do Rosji właśnie po to, by oddać cześć ofiarom zbrodni katyńskiej. Temu właśnie był poświęcony ten tragiczny lot. Myślę, że członkowie delegacji, włącznie z prezydentem i osobami, które w tej delegacji odpowiadały za politykę historyczną, m.in. prezes IPN, prof. Janusz Kurtyka czy Janusz Krupski, szef Urzędu ds. Kombatantów, życzyliby sobie, abyśmy mówili dziś przede wszystkim o Katyniu, ponieważ lecieli tam po to, aby oddać hołd zamordowanym w 1940 roku.

Ta sprawa jest oczywiście bardzo delikatna, mam jednak wrażenie, że obecnie w sposób dość mało delikatny przesuwa się akcent. Eksponuje się katastrofę smoleńską, a zbrodnia katyńska pozostaje gdzieś w cieniu. Nie może tak być. Katyń jest tym kluczowym wydarzeniem, a dopiero potem następuje Smoleńsk. Nie można dziś czcić tylko ofiar Smoleńska, zapominając o katyńskich. Mimo iż są to dwie nierozłączne historię, to proponowałbym właśnie taką hierarchię tych wydarzeń.

Bardzo dziękuję za rozmowę.