Cudowne Źródełko

Od początku trwania objawień dziewczynki pytały Maryję, czy przybywający chorzy pielgrzymi doznają uzdrowienia. Matka Boża obiecywała, że ludzie otrzymają łaskę uzdrowienia, ale potrzebna jest modlitwa, pokuta, często Msza św. odprawiona w intencji chorego.

Dnia 8 września 1877 roku Najświętsza Maryja Panna obiecała pobłogosławić źródełko na ziemi parafialnej pod laskiem.

Aby nie robić zamieszania i tłoku, nie powiadomiono o tym pielgrzymów. O godzinie siódmej wieczorem udały się do źródła wizjonerki, kapłani i kilkanaście osób świeckich. Przy źródełku na głos dzwonu kościelnego odmówiono Anioł Pański, potem Litanię Loretańską, w czasie której wizjonerki miały objawienie. Wtedy to Matka Boża miała pobłogosławić źródełko i wszystkich obecnych. Po odśpiewaniu Salve Regina, O Sanctissima i Magnificat, wszyscy powrócili pod kościół na nabożeństwo różańcowe.

Pielgrzymi od lat czerpią z niego wodę, którą przynosił ulgę cierpiącym i liczne uzdrowienia. Sam akt błogosławieństwa został uwieczniony figurą Niepokalanej Dziewicy.

Wodę przeprowadzono do kamiennej studzienki, a nad źródełkiem umieszczono trzy marmurowe płaskorzeźby, ukazujące Mojżesza, dotykającego laską skałę, z której wytrysnęła woda i Izraelitów, pijących wodę na pustyni.

Aby uzdrowienie mogło zostać uznane za cud, potrzebna jest opinia komisji lekarskiej. Uzdrowienie z choroby musi być całkowite, ponadto należy wykluczyć ponad wszelką wątpliwość ludzką pomoc czy to lekarską czy psychologiczną.

W Gietrzwałdzie wiele osób doznało pokrzepienia duchowego i uzdrowienia z choroby, chociaż nie były one poddane orzeczeniu komisji lekarskiej. Niektóre osoby złożyły jednak stosowne oświadczenia, ustne lub pisemne. Bardzo często są one potwierdzone świadectwami lekarskimi w czasie choroby, często nieuleczalnej, jak i po wyzdrowieniu.

W roku 1962 ks. Franciszek Węglarczyk CRL założył "Księgę łask i uzdrowień otrzymanych za przyczyną NMP w Gietrzwałdzie"

Oto jednen z cudów:

Ks. Augustyn Weichsel, proboszcz gietrzwałdzki zanotował jego świadectwo: "Przed niżej podpisanym stawił się nauczyciel Józef Paulino z Mądłek i oświadczył co następuje: Moja żona Maria, z domu Stanig, cierpiała od marca tego roku na niebezpieczną chorobę oczu. Wezwani lekarze, wśród nich lekarz specjalista dr Katernaum z Olsztyna i prof. Jakobson z Królewca, oświadczyli, że ta choroba chociaż uleczalna, wymaga jednak długiego czasu. Przepisane przez profesora Jakobsona lekarstwo ulżyło wprawdzie cierpieniu, nie wzmocniło bynajmniej wzroku, tak że żona musiała stale przebywać w ciemnym pokoju. Dopiero po użyciu wody i płótna z Gietrzwałdu, ustąpił powoli ból i po pięciu dniach mogła zupełnie dobrze znosić światło słoneczne, mogła podjąć pracę, pleść, szyć i spełniać inne zajęcia, czego przedtem nie była w stanie robić. Wiarygodni świadkowie, którzy znają żonę i wielokrotnie mogli przekonać się o jej chorobie mogą w każdej chwili na żądanie to potwierdzić. Podpisani: Paulina, nauczyciel oraz ksiądz Weichsel, proboszcz.

mod/sanktuariummaryjne.pl