Od lutego, czyli już przez trzy miesiące, emerytowany górnik przodowy z kopalni „Wujek”, mieszkający obecnie na wsi pod podwarszawską miejscowością Błonie, dojeżdża codziennie do stolicy i przez 6 godzin stoi z wielką biało-czerwoną flagą miedzy kodowskimi namiotami. Ma na czarnej koszulce napisy: BRAWO PiS – TAK TRZYMAĆ i LEWACY ŚWIATA PRECZ Z ŁAPAMI OD POLSKI. Dotychczas poza drobnymi niegrzecznościami nie dochodziło do incydentów.

Kilka dni temu ob. ob. Michnik i Blumsztajn przybyli do stanowiska kodowskiego, gdzie zbiera się do przezroczystego pojemnika pieniężne datki (eksponowany jest banknot 100zł.) Otoczeni przez 6 policjantów rozmawiali z osobami pełniącymi dyżur. Aby uniemożliwić słuchanie przebiegu pogawędki lub instruktażu puszczono z głośników głośno muzykę. Kilka godzin później oficer-policjant spisał personalia Zygmunta Poziomki i przeprowadził rewizję jego plastikowej torebki zawierającej śniadanie (dokładnie – drugie śniadanie). Funkcjonariusz zapytany o powód przeglądania kanapek powiedział, że sprawdza czy Pan Zygmunt nie ma bomby w reklamówce. Bomby nie było natomiast pokazana została pisemna zgoda stołecznej władzy na prowadzenie w Alejach Ujazdowskich protestu przez Pana Poziomkę. Na koniec kontroli policjant poprosił Pana Zygmunta o niezbliżanie się na „bliższą odległość” do kodowskich posterunków. Była to prośba-zalecenie bez uzasadnienia. Pan Poziomka żadnych zobowiązań w tym zakresie nie złożył.

Rodzi się pytanie czy ob. ob. Michnik i Blumsztajn mają realny wpływ na zachowania i reakcję policji? Czy samotny protestujący obywatel nie zasługuje właśnie na szczególną troskę? Czy jest bezpieczny.

Ofiarodawca 100 złotowego banknotu może rzeczywiście nie chcieć by w naszym kraju doszło do rzetelnej kontroli. Dotychczasowa bezkarność tych, którzy zawłaszczyli Polskę może wreszcie zostać ukrócona i rozliczona. To niepokoi i może zaboleć beneficjentów. Wiadomo jednak, że takich ludzi jak Pan Poziomka mamy w kraju znacznie więcej niż szczodrych ofiarodawców i miliarderów-darczyńców na KOD z zagranicy.

Na razie wystarczy determinacja i odwaga jednego emeryta z pod Błonia. Wystarczy, dopóki nie będzie agresywnej ingerencji polityków, sprzyjających im dziennikarzy, a tym bardziej policji. Puste namiociki KOD-u mogą sobie stać.

Stefan Truszczyński/sdp.pl