Czy Polacy powinni mieć dostęp do broni jądrowej, aby móc skutecznie bronić się przed możliwym atakiem Rosji? To doradzają nam amerykańscy analitycy, a my pytamy o tę kwestię dziennikarza Andrzeja Talagę.

 

Amerykański think thank Atlantic Coincil analizował możliwość hipotetycznego ataku Rosji na Polskę. Eksperci uważają, że Rosjanie najpewniej pozostaną przy wojnie hybrydowej, ale gdyby chcieli mogliby nas zaatakować z dnia na dzień. Dlatego też Amerykańscy analitycy postulują powiększanie potencjału militarnego Polski, rozbudowę armii i uzbrojenia. Co Pan o tym sądzi?

Analizy Atlantic Council są niewątpliwie bardzo ciekawe, ale trzeba bardzo uważać, aby takie analizy nie stanowiły żadnego kierunku działania dla polskiego rządu, armii, czy Ministerstwa Obrony Narodowej.

Dlaczego?

Dlatego, że są to analizy zewnętrzne, przygotowywane przez ludzi z zagranicy. Analiz strategicznych dostosowanych do celów naszej polityki obronnej powinniśmy dokonywać my sami. Tym bardziej, że niektóre pomysły proponowane przez zagranicznych analityków są wręcz kuriozalne z punktu widzenia uprawiania polityki, albo przygotowywania się do wojny.

Jakie pomysły dokładnie?

Oprócz zaleceń dotyczących rozbudowy armii, możemy usłyszeć również zalecenie, aby Polska opublikowała listę celów, które w razie ataku miałyby zostać trafione przez nasze rakiety dalekiego zasięgu. Nie znam państwa, które przed wojną określa cele, które chce osiągnąć przy użyciu swojego arsenału. To po pierwsze bardzo ułatwiałoby przeciwnikowi zadanie, a po drugie jest sprzeczne z jakąś elementarną zasadą uprawiania dyplomacji. To „zamyka drzwi”, bo jeżeli mówimy przeciwnikowi „Zabijemy Was w tym i tym miejscu”, to jakie nam zostaje pole do uprawiania dyplomacji? Jest to czysty błąd.

Czy nasze wojsko samo dokonuje podobnych analiz przygotowawczych, rozważając rozmaite scenariusze?

Oczywiście, że tak. Takie analizy trzeba przygotowywać choćby z tak prostego powodu, że taka jest natura sprzętu kupowanego przez nasze wojsko. Jeżeli ktoś posiada rakiety dalekiego zasięgu, albo przygotowuje się do ich nabycia, logiczne jest, że jego ewentualne cele muszą być dość daleko, a nie blisko. Trzeba więc dokonać stosownych analiz, ale mówienie o tym, co mielibyśmy dokładnie zaatakować, jest nierozsądne.

Atlantic Council uważa również, że Polska powinna dołączyć do państw NATO mających dostęp do taktycznej broni jądrowej. Czy rzeczywiście taka broń może znaleźć się w naszych rękach, czy może to jednak fantazja?

Nie jest to fantazja, ponieważ istnieje program dzielenia się taktyczną bronią nuklearną w NATO. Należy do niego wiele państw, w tym Turcja, Belgia, Holandia, czy Niemcy. Dlaczego więc Polska nie miałaby wejść do tego programu? Musimy sobie jednak uświadomić, że to nie działałoby w ten sposób, że dostalibyśmy broń nuklearną, której moglibyśmy używać, jak chcemy. Ta broń jest udostępniana sojusznikom dopiero, gdy wojna wybucha, a nie przed. Zakładając, że wybuchłaby wojna z Rosją, wtedy dostalibyśmy dostęp do broni jądrowej, nigdy wcześniej.

A więc broń jądrowa w polskich rękach to nie tak nierealny scenariusz?

Wyobrażam sobie sytuację, kiedy Polska będzie należeć do grupy państw z dostępem do taktycznej broni jądrowej. Byłby to kolejny etap wzmocnienia naszej pozycji w NATO. Nasze przystąpienie do takiego programu może być umotywowane bliskością Rosji. Jednak choć w przyszłości takie rozwiązanie nie jest wykluczone, na tę chwilę jest do niego jeszcze daleko.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW