W wyniku ataku, który miał miejsce we wschodniej prowincji Afganistanu, Nangarhar, zginęło trzech amerykańskich żołnierzy, jeden natomiast został ranny. O zdarzeniu poinformował Pentagon.

Do zamachu przyznali się talibowie. Siły ONZ zapowiedziały w komunikacie, że "w stosownym momencie" podadzą więcej informacji o ataku. 

"Afgański wojskowy otworzył ogień do amerykańskich żołnierzy i zabił dwóch z nich. Sam został zastrzelony, gdy na atak odpowiedziano ogniem"- poinformował w rozmowie z agencją AFP rzecznik prowincji Nangarhar,Attaullah Chogiani.

Pentagon potwierdził później śmierć trzeciego żołnierza.

Kontyngent amerykański w Afganistanie liczy obecnie około 8,4 tys. osób. Ponadto w kraju stacjonuje obecnie niemal 5 tys. żołnierzy z sojuszniczych państw NATO. Bojownicy w ostatnich tygodniach nasilili ataki w Afganistanie. Amerykanie rozważają, czy nie wysłać tam kilku tysięcy dodatkowych wojskowych doradców, którzy mieliby pomagać w szkoleniu wojska oraz sił bezpieczeństwa, jak również wspierać w walkach z talibami.

JJ/PAP, Fronda.pl