Parlament Europejski rozesłał do europosłów dokument, w którym określa się jakie słowa są dla parlamentarzystów dozwolone, a jakie nie. W sposób oczywisty mamy tu do czynienia z wprowadzaniem cenzury oraz daniem narzędzi skrajnie lewicowym frakcjom w PE do tego, żeby nie nazywać rzeczy po imieniu, rozmywać rzeczywistość i w ten sposób podporządkowywać mniejsze kraje tym, które na chwilę obecną dominują gospodarczo.

Pełna treść tego dokumentu rozesłanego przez PE do europosłów została opublikowana przez portal wpolityce.pl – zobacz.

Rewolucja zjada własne dzieci. Zaczną budować Wieżę Babel i w końcu nie będą mogli się już porozumiewać między sobą, to jest kwestia czasu – powiedział europoseł PiS Dominik Tarczyński.

To absurd, który ma zmieniać rzeczywistość lub ją ukrywać. Chcą zmieniać terminy, które są opracowane nie tyle przez ‘ulicę’, co przez naukowców, kulturę” stwierdza Tarczyńśki.

Europoseł wskazuje, że w tych działaniach chodzi o manipulację językiem.

Ma to na celu wzmacnianie lewackiej agendy. Język im nie pomoże, bo nie słowami wygrywa się wybory, tylko kartką wyborczą – stwierdza europoseł.

Jak dalej mówi Tarczyński „czepiają się wszystkiego”. Uważa tęż, że takie działania jedynie ośmieszą instytucje PE i nie mają nic wspólnego z ochroną kogoś lub czyjejś godności.

Zwraca też uwagę na to, że pojawi się problem samo określania się osób, które same o sobie mówiło np. „homoseksualita”. I pyta, co z tymi osobami, jak one będą się miały teraz określać? Czy PE zabroni im, żeby o sobie mówiły w dotychczasowy sposób?

To brednia absolutna, której nie można traktować inaczej, jak tylko kolejny dopalacz polityczny, który ma ukierunkowywać zgodnie z ich oczekiwaniami sposób myślenia, mówienia. To absurd. Niedługo będą nam mówić, jak mamy chodzić – ironicznie stwierdza europoseł.

Tarczyński uważa też, że takie absurdalne działania należy pokazywać, naświetlać i nagłaśniać, żeby opinia publiczna mogła się zapoznać z tym, jakimi absurdami zajmują się członkowie niektórych komisji w Parlamencie Europejskim, żeby wyborcy następnie wiedzieli o tym i pamiętali przy urnach wyborczych.

Wierzę w to, że takie narzędzia, jak wspomniany słownik, nie tylko nie pomogą tym środowiskom lewicowym, ale tylko umocnią tych, którzy bronią normalności, tradycji, nauki, wszystkiego tego, co jest związane z realnym życiem człowieka, a nie z kreowaniem problemów, które tak naprawdę nie istnieją – uważa Tarczyński.


mp/wpolityce.pl