W rozmowie z portalem Radia Maryja polityk PiS, Dominik Tarczyński mówił o konieczności wprowadzenia "ustawy fake newsowej".

Zdaniem parlamentarzysty, jej celem byłoby wyciągnięcie konsekwencji wobec osób powielających kłamstwa. Jako przykład podał posłankę Platformy Obywatelskiej, Kingę Gajewską, która dziś udostępniła na Facebooku post Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Choć autor na końcu postu zamieścił, że rasistowski atak na rodzinę z Czeczenii miał miejsce w 2013 roku. Ilustrujące inforrmację zdjęcie zostało wykonane w Syrii, o czym również poinformował we wpisie Ośrodek. Posłanka przypadkiem lub celowo pominęła tę informację, uderzając w PiS i szefa MSWiA, Mariusza Błaszczaka. Posłanka przeprosiła za udostępnienie informacji wprowadzającej w błąd. Podobnie uczynił jej partyjny kolega, Michał Szczerba, który również podlinkował post Ośrodka. 

Tarczyński poinformował Radio Maryja, że ustawa "antykłamstwowa" jest w przygotowaniu. Ma nadzieję, że Sejm ją przegłosuje. 

Zdaniem polityka, należy jak najszybciej wprowadzić ustawę walczącą z fake newsami, aby podobne sytuacje były karane.

"Niestety, Platforma Obywatelska, Nowoczesna i cała totalna opozycja od pierwszych dni po wygraniu wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość wykorzystuje kłamstwo. Uderzają w polski rząd swoimi zaniedbaniami i w ordynarny sposób wykorzystują błędy, które popełnili. Robią to tylko po to, aby uderzyć w polski rząd."- stwierdził poseł PiS w rozmowie z RM. Jak dodał, osobiście przygotowuje tę ustawę i liczy, że kierownictwo partii rządzącej zgodzi się z nim, że to najwyższy czas na jej wprowadzenie.

"Nie tylko media, ale też politycy powinni ponosić odpowiedzialność za inżynierię społeczną"- podkreślił parlamentarzysta. Zdaniem Tarczyńskiego, obecnie mamy do czynienia z olbrzymią manipulacją społeczną. Polityk nazywa to "reinterpretacją rzeczywistości", która wpływa na społeczeństwo bardzo źle.

"Takie działanie kreuje fałszywe opinie, a to musi się zmienić. Nie możemy dopuścić do tego, aby polska opinia społeczna była budowana na kłamstwie i manipulacji"- podkreślił poseł PiS. Dominik Tarczyński zauważa, że "ustawy antykłamstwowe" funkcjonują w innych krajach europejskich, chociażby na Węgrzech czy w Niemczech. 

"Tam kary są adekwatne do ilości pieniędzy, jakie dane medium zarobiło na kłamstwie. Chodzi tylko i wyłącznie o „klikalność” i oglądalność. Wszyscy ci, którzy zarobili na takim fałszywym newsie np. 1,5 mln zł, powinni to oddać i dodatkowo zapłacić drugie 1,5 mln zł. 100 proc. kary za to, co zarobili na kłamstwie."- tłumaczy polityk. 

"Wiemy, kto jest ojcem kłamstwa w przypadku wpisu posłanki Gajewskiej i nie możemy pozwalać na to, aby wolna demokratyczna Polska, z wielowiekową tradycją, była teraz wykorzystywana i opierana na kłamstwie"- dodaje poseł. Jak podkreślił, przygotowywana przez niego ustawa ma dotyczyć nie tylko źródła fake newsa, ale również osób, które będą taką informację rozpowszechniać. Zdaniem Tarczyńskiego, kara powinna obejmować każdego, kto to czyni, niezależnie od wykonywanego zawodu, a więc również, przykładowo, "posłów, sędziów, prokuratorów, polityków czy osoby publiczne".

"Wszystkie osoby, które wykorzystują swój autorytet i popularność do tego, aby siać kłamstwo, powinny ponosić odpowiedzialność. Nie chodzi tylko o odpowiedzialność finansową, ale chciałbym, aby ustawa przewidywała – np. w okresie kampanii wyborczej – natychmiastową reakcję sądu – mamy 24-godzinne sądy." Polityk PiS chciałby również, aby sądy miały możliwość  orzekania o tym, czy osoba, która kłamie w publicznym wystąpieniu lub wpisie internetowym jest zobowiązana do "żalu za grzechy i zadośćuczynienia", czyli "wyprostowania, zaprzeczenia i przeproszenia".

"Ci ludzie muszą żałować tego, co robią i zadośćuczynić. To musi być tak samo publicznie wykonane, jak dokonano tego społecznego trudu, który musi być oceniony jako celowe manipulacyjne działanie. To jest szkoda, która musi być naprawiona w ten sam sposób, w jaki została wykonana"- ocenił Tarczyński. 

yenn/RadioMaryja.pl.