W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” prof. Ryszard Legutko odniósł się do postawy europosłów totalnej opozycji, którzy domagali się od Komisji Europejskiej karania Polski. Podkreślił, że mamy do czynienia z „targowicą”.
Prof. Legutko wyjaśnił, że określenie „targowica” odnosi się do „syndromu istniejącego w polskim społeczeństwie od I Rzeczypospolitej - domagania się przez wpływowe grupy, by władza w Polsce została przejęta przez podmioty zewnętrzne, które w domniemaniu są sprawniejsze, mądrzejsze, lepsze”.
- „Nie sądziłem, że takie postawy pojawią się w takim nasileniu i tak szybko po naszym rozstaniu z komunizmem. Minęły raptem trzy dekady, a już słyszymy żądania, by polski rząd został de facto skasowany i by zajęli się nami inni. My zaś będziemy się im podlizywać i grzać ich blaskiem. Smutne”
- wskazał.
Europoseł skomentował też zorganizowaną przez Donalda Tuska manifestację w Warszawie, za którą szefowi PO dziękował w Parlamencie Europejskim Manfred Weber. Ocenił przy tym, że środowisko Tuska jest w Unii Europejskiej w stanie zdobyć wyłącznie poparcie polityczne przeciwko rządowi Zjednoczonej Prawicy. Nie jest jednak w stanie wywalczyć niczego dla Polski. Jako przykład podał budową gazociągu Nord Stream 2.
W rozmowie padło też pytanie o znaczenie Władimira Putina w Europie. Zaznaczył, że „cała Europa Zachodnia jest de facto prorosyjska”.
- „Analizujmy konkrety: jakie są wprowadzane sankcje, jak politycy reagują na aneksję Krymu, polityczne zabójstwa czy porwania? Na początku jest pewne wzmożenie, ale ono szybko ustaje, bo dociera do nich, że z tą Rosją trzeba jednak jakoś żyć”
- stwierdził.
- „Czasem ktoś powie, że Putin jest tyranem. Ale na słowach się kończy. Fakty są takie, że ten nielubiany Władimir Putin i tak jest bliższy sercu polityka europejskiego, niż np. Jarosław Kaczyński”
- dodał.
kak/PAP