Homoseksualna gorsząca akcja "Tęczowy piątek" jest niezgodna z polskim prawem. Jak podkreśla wtorkowy "Nasz Dziennik", szerzenie gejowskiej propagandy nie jest elementem żadnego zatwierdzonego przez MEN programu nauczania. Tymczasem wszystko, co dzieje się w szkole, musi być z programem zgodne.

""Tęczowe piątki" naruszają np. program wychowania do życia w rodzinie zatwierdzony przez MEN" - wskazała cytowana przez dziennik Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prawnik. Jak wskazała, artykuł 48 konstytucji gwarantuje rodzicom prawo do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami; stąd szkoły organizując progejowską hucpę łamią ustawę zasadniczą.

Sam resort edukacji podkreśla, że rodzice skonfrontowani z "Tęczowym Piątkiem" powinni wezwać dyrekcję placówki do interwencji. W szkole nie można prowadzić żadnej homoseksualnej propagandy; jeżeli miałoby tak być, to potrzebna jest zgoda rodziców. Wynika to z przepisów prawa: bez zgody opiekunów dzieci szkoła nie może zapraszać żadnych stowarzyszeń ani organizacji. Jeżeli dyrekcja szkoły odmawiałaby reakcji i trwała w zamiarze organizacji homoseksualnej gorszącej akcji, rodzice winni skierować się do kuratora oświaty.

Portal Fronda.pl już w ubiegłym roku apelował do władz Polski o zakaz siania homoseksualnej propagandy w szkołach. Pod naszą petycją podpisały się ponad 23 tysiące Polaków (ZOBACZ - TUTAJ). Minął rok, a zaraza "Tęczowych Piątków" dalej szaleje w polskim szkolnictwie; ba, jest jeszcze gorzej, bo po ulicach miast w całym kraju z nieskrępowaną swobodą maszerują dewianci i propagandyści homoseksualnej rewolucji. 

Mamy głęboką nadzieję, że rząd zdecyduje się w końcu położyć temu kres. Ustawa zakazująca szerzenia pedofilskiej ideologii jest krokiem we właściwą stronę, ale należy bez wahania pójść dalej i ukrócić także gorszące parady pseudo-równości. Zboczenia seksualne są prywatną sprawą obywateli Rzeczypospolitej - tego na ulice wynosić nie wolno, a tym więcej - do szkół.

bsw