W chwili, gdy nasz kraj może stać się wolnym od morderstw popełnianych na nienarodzonych dzieciach, rozpoczął się symboliczny czarny protest - bardzo trafny bo aborcja to śmierć dziecka, musi się więc kojarzyć z rozpaczą, bólem i żałobą.

Protestują ci, którzy w rozmaity sposób są oszukiwani przez demona. Kto bowiem przy zdrowych zmysłach może domagać się zabicia dziecka w brzuchu matki? Dziś już nikt nie kwestionuje tego, że w brzuchu matki jest dziecko. Współczesna technika pozwala, aby to życie obejrzeć sobie jak na filmie, poczuć bicie serca, zobaczyć wykształconą głowę czy rączki, widzieć jego ruchy.

Chcieć legalności zabijania potomstwa przez matki mogą domagać się osoby rzeczywiście w jakiś sposób skrzywdzone. Najczęściej aktywistkami aborcyjnymi są przecież kobiety, które same zabijały. Ich aktywność jest więc konsekwentna, aby nie otrzeć się o dysonans poznawczy, który skutkowałby nieuchronnym wewnętrznym konfliktem.

Zwolennikami aborcji są także ci, którzy ulegli ideologii cywilizacji śmierci. Nie dziwi obecność w tej grupie osób o orientacji homoseksualnej, chociaż temat ciąży w ich przypadku to już kompletna abstrakcja.

Kto jeszcze popiera aborcję? Lemingi, którzy kompletnie nie kumają o co chodzi i wszystko co nosi w sobie zakaz kojarzą zaraz kościelną kruchtą, Kaczafim, czymś co w ogóle przeszkadza im w byciu „cool i sexy” i przekonaniem, że jak się im zabroni się skrobać, to do końca życia utoną w pieluchach, a ich piękny wirtualny, korporacyjny świat ulegnie całkowitej zagładzie.

Polska ma historyczną szansę, aby całkowicie zakazać tego haniebnego, pseudomedycznego (a raczej eugenicznego) procederu. Miejmy nadzieję, że mimo histerycznych ataków lewicy posłowie nie ugną się i doprowadzą sprawę do końca.

Tomasz Teluk