Eugeniczne szaleństwo trwa. Przepełnieni pychą naukowcy chcą zastępować Pana Boga. Już teraz proponują manipulacje genetyczne, wskutek których dziecko będzie miało kilkoro rodziców.

 

Mowa o eksperymentach prowadzonych w brytyjskich klinikach in vitro. Naukowcy proponują rodzicom, aby wymieniać uszkodzone fragmenty DNA w komórce jajowej, innymi - pochodzącymi od postronnej kobiety. W ten sposób dziecko może mieć dwie matki i jednego ojca, a dziecko być tworzone w laboratorium.

Tej barbarzyńskiej metodzie przyglądają się ze spokojem władze, które widzą w tym kaganek postępu, nie licząc się ze społecznymi, psychologicznymi i moralnymi konsekwencjami takich zabiegów. Już teraz biznes in vitro może ubiegać się o stosowne zezwolenia.

Władze szacują, że pierwsze dziecko trojga rodziców na Wyspach urodzi się już przez końcem przyszłego roku. W eksperymencie bierze udział 35-letnia kobieta oraz 24 inne osoby. Docelowo zabiegom ma być poddawane 150 kobiet rocznie. Jednak to nie Brytyjczycy są pionierami tej metody, bo pierwsze dziecko tego typu urodziło się już w Meksyku.

Niesamowite do czego może doprowadzić sprzeciwianie się woli Boga i pójście na łatwiznę. Wiele par, zamiast rozeznawać dlaczego nie może mieć dzieci (najczęściej z tego powodu, że wcześniej stosowały antykoncepcję, dokonały aborcji albo nie były otwarte na życie), korzysta z biznesu in vitro, który dość swobodnie podchodzi do kwestii ludzkiego życia.

Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest niszczenie embrionów, które można porównać z hurtową aborcją, choroby i rozmaite zaburzenia, które dotyczą rodzin biorących udział w eksperymentach. Pozytywne są natomiast są doświadczenia par, które korzystają z metod alternatywnych np. naprotechnologii.

Możemy sobie tylko wyobrazić dramat i dezorientację dziecka, które posiada cechy zupełnie obcej osoby, mającej być dla nie nie pół, czy ćwierć „matką”…

Tomasz Teluk