Inżynieria społeczna w krajach skandynawskich osiąga szczyty absurdu. Urzędnicy zyskali nowe uprawnienia – redystrybucję dzieci. Dramaty Polaków, którym w krajach skandynawskich i Niemczech odebrano potomstwo, są już niestety codziennością.

 

Przed ambasadą Szwecji trwa aktualnie protest matki dziecka, którą szwedzki sąd pozbawił praw rodzicielskich i od 8-miesięcy nie widzi swojej 7-letniej córeczki. Mama ma jedynie możliwość kontaktować się z dzieckiem raz w tygodniu przez półgodziny za pomocą internetu. Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik zapowiedział interwencje w tej sprawie.

Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich zapowiedział podjęcie interwencji z urzędu w sprawie matki, której zabrano dziecko zaraz po urodzeniu w Niemczech. Jugendamt zabrał matce trzydniowe dziecko! To niesłychane, że państwo nie cofa się przed tym, aby ingerować w tę najbardziej naturalną i intymną więź między matką a niemowlęciem! Powodem miał być fakt, że matka była pod opieką socjalną niemieckiego państwa.

W Norwegii odbiera się nawet kilkadziesiąt dzieci Polakom. Maluchy są następnie przekazywane rodzicom zastępczym. Wystarczy byle pretekst – krzyk, smutna mina dziecka, czy nie daj Boże – płacz. Wówczas urzędnik socjalny może uznać, że rodzice nie nadają się na rodziców i trzeba ratować nieszczęśliwe dzieciątko. W jaki sposób? Oddając je w ręce osób całkowicie obcych.

Finlandia postanawia iść na czele awangardy postępu i organizuje swego rodzaju aukcje redystrybucyjne, których przedmiotem są dzieci. Związane są z dużymi pieniędzmi, które idą za dziećmi do rodzin zastępczych. Tam funkcjonuje komercyjny system ochrony dzieci, więc domy, w których przebywają dzieci odebrane naturalnym rodzicom biją się o kasę od państwa.

Inżynieria społeczna zakładająca, że biurokratyczne państwo jest w stanie zastąpić naturalną rodzinę to dramat współczesności. Bezlitośni urzędnicy, abstrakcyjne przepisy zdominowane ideologią gender, potęgują rozkład rodziny w Skandynawii. Rykoszetem obrywa się emigrantom z Polski i innych krajów Europy Środkowej. Skandynawska lekcja jest zaś sygnałem ostrzegawczym dla całej Europy.

Tomasz Teluk