Międzynarodowy strajk kobiet przypomina pierwszomajową komunistyczną agitkę z hasłami wyzwolenia, tym razem z ucisku mężczyzn, zwyczajów i Kościoła.

Coraz więcej pań wpychanych jest w łapy feminizmu. Z powodów politycznych - niechęci do obecnego rządu, feministki starają się radykalizować osoby, które znalazły się w ich zasięgu celowo bądź przypadkowo.

Tak będzie dzisiaj, gdzie w największych miastach w Polsce ponownie organizuje się czarny marsz. Postulaty, które znajdują się na tapecie manifestacji są naprawdę przerażajace. Czy ktoś rzeczywiście je przemyślał?

Poparcie dla aborcji. Likwidacja klauzuli sumienia. Więcej edukacji seksualnej. Hasła skierowane wprost przeciw Kościołowi. Niewątpliwie w tych demonstracjach jest coś bardzo niepokojącego, jawnie - demonicznego.

Oprócz elementów bluźnierczych, tych które mają szokować, nawoływania wprost do zabijania dzieci nienarodzonych, zwraca uwagę agresja czy odwoływanie się do okultyzmu.

W Warszawie zostanie zorganizowana „Ściana furii”, podczas której będzie można wyrazić swoją nienawiść do PiS. Organizatorki proszą także, aby przebrać się za wiedźmy i czarownice, aby w takim stroju paradować po stolicy.

W Gdańsku obchody organizuje, uwaga, Feministyczna Brygada Rewolucyjna. W Łodzi feministki będą krzyczeć wraz z KOD-em, pod hasłem „K…a, mamy dość, wykrzycz swój gniew!”. KOD będzie demonstrować także w Białymstoku. Swój udział zapowiedziały także mniejszości seksualne, różnorakich denominacji.

Jakiego typu raj chcą zaproponować Polsce feministki? Depopulację, ubezpładnianie kobiet, seksualizację dzieci, pozbawianie społeczeństwa wszelkich norm moralnych. W rezultacie wzrost zagrożenia pedofilią i innymi przestępstwami seksualnymi, coraz więcej zabójstw na nienarodzonych w wyniku aborcji czy in vitro, katastrofę demograficzną. 

Co dobrego można zbudować na ostentacyjnej nienawiści wobec mężczyzn czy religii? W ten sposób nie da się osiągnąć nic - poza generowaniem konfliktów w rodzinach, czy tych powodowanych buntem wobec zwierzchników czy pracodawców.

Jest już charakterystyczne, że radykalne feministki wybierają konfrontację zamiast dialogu. Konfrontację, która przybiera rozmaite już kuriozalne formy, kompromitujące tak naprawdę organizatorów. Jak poważnie przejść obok transparentu: „Kobiety wszystkich płci - łączcie się!”, nawiązującego już wprost do Międzynarodówki Komunistycznej?

Bez wątpienia za tą eksplozją bezradności i frustracji kryje się wielkie cierpienie - samotność, brak umiejętności tworzenia relacji z płcią przeciwną, potrzeba akceptacji, ukrywana tęsknota za bliskością.

Warto więc dać kobietom dzisiaj to, co najlepsze. Kochana i mająca poczucie własnej wartości osoba z pewnością nie wybierze się na żałobny sabat, afirmujący zaprzeczanie kobiecości i kwestionujący najpiękniejsze z powołań - do bycia żoną i matką.

Tomasz Teluk