Długi do końca życia

Media i właściciele kapitału starają się wmawiać młodym ludziom, że prawo do własnego mieszkania jest czymś na kształt prawa człowieka. Pragnieniem, które muszą zrealizować za wszelką cenę. Nawet, jeśli nie mają złamanego grosza przy duszy.

Wtedy w sukurs przychodzi bank. Delikwent staje się wówczas niewolnikiem tej instytucji do końca życia. Wielu dodaje z przekąsem, że to, co faktycznie łączy dziś dwoje ludzi, to nie sakrament małżeństwa, ale hipoteka do spłacenia.

Podczas, gdy dawniej wyznacznikiem zdrowego rozsądku była reguła „nie wydawaj więcej niż zarabiasz”, dziś myśli się: „kupuj wszystko na co masz ochotę, zapłacisz później”.

Wiadomo – mieszkać gdzieś trzeba, więc w społeczeństwie, gdzie zanikają więzi międzypokoleniowe, kupno własnej nieruchomości na kredyt czasami jest najlepszym rozwiązaniem. Często są to jednak inwestycje przeszacowane. Dziś można przeczytać w prasie o klientce, którą tak omamili banksterzy, że wcisnęli jej milion kredytu, podczas gdy zarabiała ona 1,5 tys. zł na rękę.

Okupowani przez banki

Bardzo ciekawie wygląda zaś analiza europejskiego rynku nieruchomości opublikowana niedawno na portalu Obserwatorfinansowy.pl. Okazuje się, że w krajach najbogatszych ludzie najrzadziej kupują mieszkania i domy na własność! Z kolei 1/3 Europejczyków mieszka w wynajmowanych lokalach, wynajmowanych często poniżej cen rynkowych, a 11 proc. zajmuje mieszkania komunalne i socjalne.

Jak tłumaczyć powyższe zjawiska? Zaledwie 44 proc. Szwajcarów ma nieruchomości kupione na własność. Podobnie jedynie niewiele ponad połowa Niemców, Austriaków, ponad 60 proc. Duńczyków, Francuzów czy Brytyjczyków. Przypadek? Z pewnością ceny nieruchomości w tych krajach są wysokie, ale może mieszkańcy tych krajów bardziej cenią sobie wolność od przywiązania do własności do końca życia?

Jak wykazują badania, posiadanie warunkuje nasze postawy życiowe. Najwięcej właścicieli nieruchomości jest, uwaga, w Polsce, Norwegii, Krajach Bałtyckich, na Malcie, w Słowacji i w Czechach. Podczas, gdy w Pribaltice, czy u naszych południowych sąsiadów można to tłumaczyć specyfiką kuponowej prywatyzacji, która pozwalała uwłaszczyć się na zajmowanym lokalu, w Norwegii ponadprzeciętnym bogactwem obywateli, Polska jest prawdziwym fenomenem w tym towarzystwie.

Rodacy zadłużają się po uszy, nie zważając na konsekwencje. Efekt jest taki, że tam, gdzie jest największy procent posiadaczy praw własności do zajmowanej nieruchomości, skłonność do zmiany miejsca zamieszkania jest najmniejsza. Mówiąc wprost, gdy ktoś kupi mieszkanie, nie opuszcza już go do końca życia. Wspaniała perspektywa, co?

„Wolność” w kapciach przed telewizorem

Na potwierdzenie tej tezy występuje również zależność odwrotna. Skandynawowie, Irlandczycy czy Francuzi, są bardziej mobilni i chętniej podejmują życiowe wyzwania. Polacy czy Słowacy nie są ludźmi drogi. Są ludźmi fotela, telewizora i rachunków do opłacenia.

W tym przypadku związek między własnością a wolnością jest odwrotny niżby oczekiwano. Bez własności człowiek jest bardziej wolny. Własność staje się przyczyną niewolnictwa, prowadzi do utraty wolności. Odnoszę wrażenie, że ktoś nas oszukał.

Tomasz Teluk