Kolejna fala aktywności Kremla to Bałkany. Zwycięstwo prorosyjskich polityków w Bułgarii i w Mołdawii, sojusz z Serbią, aktywność w Czarnogórze - może oznaczać tylko jedno - Bałkany stają się silną strefą wpływów Moskwy.
W Bułgarii wybory prezydenckie wygrał kandydat Bułgarskiej Partii Socjalistycznej Rumen Radew. Radew to emerytowany generał o silnych wpływach w armii. Premier tego kraju podał się natychmiast do dymisji.
Radew to charyzmatyczna postać. Szkolił się w USA, ale znany jest ze swoich otwartych prorosyjskich sympatii. Bułgaria to jeden z najbardziej uzależnionych gospodarczo krajów UE. Pod okiem Rosji działają tam elektrownie atomowe, rynek gazu i stacje benzynowe.
Bułgaria jest członkiem NATO, więc analitycy obawiają się, aby ten kraj nie odgrywał roli konia trojańskiego Kremla w Sojuszu. Zwłaszcza, że wielokrotnie Bułgaria zachowywała się nielojalnie wobec Europy np. wchodząc w strategiczne sojusze energetyczne z Moskwą. Bułgaria sprzeciwiała się także brukselskim sankcjom.
Wcześniej informowaliśmy, że także Mołdawia skręca na Wschód. Wybory prezydenckie w tym kraju wygrał zwolennik zbliżenia z Rosją - Igor Dodon.
O fotel prezydenta Dodon rywalizował z proeuropejską Maią Sandu. W niedzielnych wyborach zwyciężył jednak były minister gospodarki, a zarazem szef Partii Socjalistów Republiki Mołdawii Igor Dodon, znany ze swych prokremlowskich sympatii.
Przewaga Dodona nie była duża 52 proc. wobec 48 proc. głosów, co świadczy o tym jak bardzo jest podzielone mołdawskie społeczeństwo. W trakcie kampanii przewijały się wątki dotyczące zbliżenia Mołdawii z Rosją oraz u konkurentki - z Unią Europejską.
Mołdawia jest jednym z najbiedniejszych krajów Europy. Nadniestrze wciąż jest terytorium spornym, w części kontrolowanym przez Rosję. Natomiast jej południowy region - Gagauzja, niemal w 100 proc. popiera związek z Rosją, bowiem mieszkańcy tego obwodu tracą na embargu na mołdawskie wina.
W zeszły tygodniu pojawiały się także informacje, że Rosja planowała przewrót w Czarnogórze. Czarnogórski premier Milo Djukanovic oskarżył prorosyjską opozycje o planowanie zamachu stanu w tym kraju.
Miało to związek z zatrzymaniem niebezpiecznej bandy ok. 50 osób z obywatelstwem Serbii i Rosji, które stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Napięcie związane było z wyborami w Czarnogórze.
Prokurator ds. zwalczania korupcji i zorganizowanej przestępczości Milivoje Katnic powiedział, że zatrzymani to „rosyjscy nacjonaliści”, czyli „zielone ludziki”. Natomiast dodał też, że prokuratura nie ma dowodów, aby w sprawę była zaangażowana bezpośrednio Moskwa.
14. z zatrzymanych osób to emerytowani serbscy wojskowi. Początkowo premier kraju oskarżał opozycję o planowanie ataku terrorystycznego na jego osobę, ale broń nie została odnaleziona.
BBC podaje z kolei, że przy zatrzymanych znaleziono mundury i 125 tys. euro w gotówce. Grupa miała cechy organizacji paramilitarnej.
Napięcie w kraju wzrosło po tym, jak Czarnogóra została zaproszona do NATO, ale decyzja musi jeszcze być zatwierdzona zarówno przez Podgoricę, jak i członków sojuszu. Natomiast opozycyjna Partia Demokratyczna jest temu przeciwna i otwarcie popiera zbliżenie z Serbią i Rosją.
Podczas, gdy Partia Demokratyczna chce referendum w sprawie przystąpienia do NATO, premier Djukanovic ostrzega, że jego kraj staje przed wyborem: niepodległość, albo rosyjska kolonia
Powyższe wskazuje, że Bałkany są obecnie na celowniku Kremla. Stamtąd Rosja może prowadzić swoją politykę wobec UE destabilizując region, a także wykorzystując go do prowadzenia wojny na Bliskim Wschodzie.
Tomasz Teluk