Kościół jest wspólnotą grzeszników, nie świętoszków. Został oparty nie na fundamencie superbohaterów, lecz zdrajcy - św. Piotra i zabójcy - św. Pawła.

 

Wszystkich Świętych jest zawsze czasem zamyślenia nad rzeczami ostatecznymi. Na codzień żyjemy swoimi planami, w biegu, bez refleksji. Kształcimy, odkładamy, harujemy, chorujemy a potem umieramy.

Równie płytkie jak nasze życie jest nasze podejście do chrześcijaństwa. W powszechnym mniemaniu jest to jedna z wielu dróg do doskonałości. Zbiór nakazów i zakazów, który mogą wypełnić tylko święci czyli ci, którzy chodzą z aureolą wokół głowy. Dlatego tak gorszymy się, gdy słyszymy o grzechu zakonnika czy kapłana.

Tymczasem wśród Wszystkich Świętych ze świecą szukać ideałów: pobożnych, cichutkich, łagodniutkich, trwających nieustannie na klęczkach ze złożonymi rączkami. Za to pełno tam życiorysów pokręconych, zagmatwanych, grzeszników, którzy nie jedno mieli na sumieniu.

Weźmy choćby św. Piotra, który trzykrotnie zaparł się Chrystusa, ale uznał swą grzeszność i prosił o przebaczenie.   Albo św. Pawła, którego doskonała doskonałość żydowska doprowadziła do tego, że stał się zabójcą chrześcijan. Dopiero, gdy Pan odebrał mu wzrok i zgiął mu kark do samej ziemi, przejrzał.

Do nieba nie wchodzą ludzie dobrzy, w rozumieniu tego świata. Często na uroczystościach pogrzebowych ludzi, którzy powinni wstydzić się swego życia, słyszymy, jak dobry to był człowiek. Bo był miły dla swoje trzeciej „żony”, kochał swoje rasowe psy, ładne przedmioty i uśmiechał się do fanów. Resztę wie tylko Bóg. 

Do nieba wchodzą ludzie zbawieni. Zbawieni przez Jezusa Chrystusa. Ludzie świadomi swoich ograniczeń, którzy wiedzą, że sami mogą co najwyżej dalej taplać się w swoich grzechach. Zbawieni zdają się na Boga, a nie na swoje siły w wypełnianiu zewnętrznych uczynków światowych czy pobożnościowych.

Wszystkich Świętych łączy jedno. Przeżyli nawrócenie, a więc moment, po którym nigdy już nie było tak samo. Coś jak wypadek, narodziny dziecka, śmierć bliskiej osoby. Jakby ktoś przełożył wajchę i skierował się na zupełnie inny tor, jadący w przeciwną stronę.

Nie grzeszyć jest niemożliwe, ale nawrócić się - tak. Dlatego Kościół od wieków daje niezawodną receptę na zbawienie - czytanie życiorysów świętych i podążanie ich krokami.

Tomasz Teluk