Dotychczas Prawo i Sprawiedliwość było partią, którą charakteryzowała wolność od afer gospodarczych. Czy tak pozostanie?

Polityka nacechowana wysokim poziomem interwencjonizmu i rozdawnictwa stwarza nieuchronne pokusy nadużywania władzy do swoich prywatnych celów, wprost proporcjonalnie do stopnia sprawowanych uprawnień.

Do tej pory, co odróżniało PiS od innych ugrupowań, to była dobra o opinia u wyborców. Poprzednie rządy były wolne od afer korupcyjnych, tak charakterystycznych dla rządów SLD, PSL czy Platformy Obywatelskiej.

Jeśli nie liczyć afery gruntowej, która na wieki pogrzebała Samoobronę i LPR, obyło się bez większych skandali. To był zresztą argument kończący każdą dysputę z lemingiem, który na pytanie dlaczego nienawidzi PiS nie potrafił wskazać jakiejkolwiek afery gospodarczej z obrzydliwym Kaczorem w tle.

Dlatego wiele niepokojów wywołał niedawny wpis na Facebooku Wojciecha Muchy, którzy zwierzył się, że przebywając na zjeździe Klubów „Gazety Polskiej” zagranicą, natknął się na szereg niepokojących opinii na temat tego, co dzieje się aktualnie w kraju.

Generalnie pojawia się niebezpieczeństwo politycznej i gospodarczej korupcji, bo wokół zwycięzców zaczynają się kręcić całe gangi cwaniaków, którzy chcą się podłączyć do „dobrej zmiany” i ciągnie ich do koryta.

„Celowo nie podaję nazwisk, gdyż grozi to procesem. Ale mechanizm jest mniej więcej taki: Panowie nie dążą do audytów poprzednich kierownictw, bo nie chcą tym samym zdradzać mechanizmów, dzięki którym wyprowadzano pieniądze za poprzednich rządów. Cyrkulacja stanowisk występuje jedynie na najwyższych szczeblach spółek, a średnie i niższe stanowiska wciąż okupują ci, którzy byli mięsem armatnim poprzedniej władzy, doskonale się odnajdując i odwdzięczając się "nowym" sprzedawaniem cwancyków, jak wyprowadzać kasę” – pisze Wojciech Mucha.

Coś jest chyba na rzeczy, skoro wczoraj odniósł się do zjawiska sam prezes Kaczyński, który stwierdził, że istnieje zjawisko powoływania się na jego osobę ze strony ludzi, których on na oczy nigdy nie widział. Informację z pierwszej ręki podał organ medialny partii – czyli telewizyjne „Wiadomości”.

Wielokrotnie też słyszałem o podobnych przypadkach z innych źródeł. Może kwestie nie dotyczyły akurat „wyprowadzania kasy”, ale tego, jak owo masowe rozdawnictwo zapoczątkowane za czasów PO, nie tyle zatrzymać, co skierować na inne tory.

Nowe biuro polityczne powinno zareagować natychmiast. Opinia wyborców jest bezcenna. Standardy powinny pozostać więc na jak najwyższym poziomie. Może nie na poziomie przedwojennym – rozstrzeliwania urzędnika za wzięcie łapówki – ale na równie skutecznym.  

Tomasz Teluk