- Nie wierzę w to, bo takich rzeczy się nie robi. To znaczy, że Prawo i Sprawiedliwość ma jakiś ukryty plan — mówiła w Radiu TOK Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu i kandydatka KO na premiera, odnosząc się do przerwania posiedzenia Sejmu.
- Prezydium Sejmu zdecydowało, że najbliższe posiedzenie Sejmu zostanie przerwane w środę i wznowione po wyborach – powiedział we wtorek wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS).
Zdaniem Małgorzaty Kidawy- Błońskiej "PiS nie wierzy w pozytywny dla nich wynik wyborów". - I chce się zabezpieczyć albo przygotować jeszcze jakąś ustawę, która w normalny sposób nie mogłaby być przegłosowana - oceniła w TOK FM
- Nikomu do głowy nie przyszła taka sytuacja, bo nawet w prawie nie jest to zapisane. To jest oczywiste, że Sejm wypełnił swoją rolę, są wybrani przedstawiciele nowego Sejmu i to oni powinni podejmować decyzję - mówiła kandydatka KO na premiera.
- Takich rzeczy nie robi się z miłości do posłów - komentowała argument, że obrady będą przerwane, by posłowie mogli prowadzić kampanię.
- Prawo i Sprawiedliwość ma jakiś ukryty plan. Albo nie wierzy w pozytywny dla nich wynik wyborów i chce się zabezpieczyć, albo chce przygotować jeszcze jakąś ustawę, która w normalny sposób nie byłaby w stanie być przegłosowana. Na pewno nie wróży to nic dobrego - oceniła Małgorzata Kidaewa-Błońska
- Nie wierzę w to, bo takich rzeczy się nie robi. To znaczy, że Prawo i Sprawiedliwość ma jakiś ukryty plan. Albo nie wierzy w pozytywny dla nich wynik wyborów i chce się zabezpieczyć, albo chce przygotować jeszcze jakąś ustawę, która w normalny sposób nie byłaby w stanie być przegłosowana. Na pewno nie wróży to nic dobrego — mówiła
bz/TOK FM