„Na naszych oczach dożywa swoich dni wielki pomysł zjednoczenia Europy, którego autorami byli chrześcijańscy demokraci z Niemiec, Francji i Włoch, na czele z Adenauerem, Schumanem i De Gasperim” - podkreśla Terlecki. I dodaje: „Dziś nic już nie zostało z planu trzech europejskich polityków”. Niewiele też zostało z pomysłu, by dzięki wspólnej Europie osłabić Niemcy, które – co warto przypomnieć – wywołały dwie wojny światowe. „Niestety, gdy w miarę upływu lat Niemcy okazały się najpotężniejsze na kontynencie, uległy pokusie, aby znów podporządkować sobie resztę Europy. Obecnie są państwem, które zarabia na kryzysie, a równocześnie zachęca do stworzenia „narodu europejskiego”, w którym Niemcy byliby gospodarczą i polityczną elitą. Czy Europa, która pamięta dwie wojny światowe, wywołane przez Niemców – może sobie na to pozwolić?” - dodał polityk.

 

Nie ma też już znaczenia inny fundament wspólnej Europy, jakim był sprzeciw wobec komunizmu. „Dziś za dalszym jednoczeniem opowiadają się lewackie mniejszości, komuniści, imigranci, sprzedajni dziennikarze oraz łapczywa finansjera. Ta ostatnia tak bardzo przyzwyczaiła się do nadzwyczajnych zysków i życia ponad stan, że straciła instynkt samozachowawczy oraz umiar w uzależnianiu Europejczyków od łatwych kredytów. Gdy okazało się, że zwykli obywatele nie są już w stanie ich spłacać, rządy państw opowiedziały się po stronie banków, a nie własnych obywateli” - uzupełnił polityk PiS.

 

„Pomysłodawcy zjednoczenia chcieli Europy chrześcijańskiej, opartej na tradycji, rodzinie, uczciwej pracy i szacunku dla prawa. Ich następcy stworzyli karykaturę tej idei, oddając władzę w ręce kasty biurokratów, niszcząc chrześcijański fundament Europy i przyzwalając na szerzenie społecznych patologii. Obawiając się oporu europejskich narodów, otworzyli kontynent na inwazję islamskich imigrantów, obniżyli poziom edukacji, zastąpili kulturę papką bezwartościowej szmiry, a politykę jazgotem telewizyjnej propagandy. Teraz wierzą, że ich wysiłek przyniesie efekty i Europa przekształci się w posłuszny obóz pracy, w którym wynagrodzeniem będzie tania rozrywka i pozory dostatku” - podkreślił prof. Terlecki.

 

I na koniec mocny wniosek. „Unia Europejska nie ma przywódców, którzy byliby zdolni zawrócić ją z drogi donikąd. To co dziś obserwujemy, to nie jest kryzys euro, ale kryzys idei Unii Europejskiej. Ten kryzys zostanie przezwyciężony, gdy większość Europejczyków zrozumie, że Unia nie działa już w ich interesie” - napisał na portalu Salon24.pl prof. Ryszard Terlecki.

 

TPT/Salon24.pl