Czułe pożegnania, podziękowania za kilka spędzonych wspólnie dni. Kończy się już diecezjalny etap Światowych Dni Młodzieży. Etap radosny, roztańczony, pełen niespodzianek. To bowiem był czas poznawania polskiej kultury (dla pielgrzymów z odległych zakątków świata jednak dość egzotycznej), smakowania tradycyjnych polskich potraw, w tym kultowych już pierogów i ogórków kiszonych. To czas spotkań, koncertów, pielgrzymek, a także po prostu bycia razem z polskimi rodzinami. Miałam możliwość obserwowania w naszej parafii pielgrzymów m.in. z Hondurasu i Peru. Miałam przyjemność też spotkać się z młodzieżą, która do spotkania z Ojcem Świętym przygotowywała się w Częstochowie podczas Forum zorganizowanego przez Wspólnotę Emmanuel. I kiedy na nich patrzyłam, nie sposób było zauważyć, że przyjechali oni tu po to, żeby się modlić. Dowodem zawsze pełna kaplica z Najświętszym Sakramentem czy kapłani spowiadający do upadłego. To piękny widok. I jakże dziś potrzebny. Postawa klęcząca, po to, by oddać cześć Temu, który oddał za nas swoje życie i bez którego nie sposób zbudować życia. Dziś pielgrzymi ci zmierzają już do Krakowa, by tam spotkać się nie tylko z Ojcem Świętym, ale przede wszystkim z żywym Chrystusem.

Bo ten czas ma być pielgrzymką wiary i braterstwa – mówił w orędziu skierowanym do uczestników ŚDM papież Franciszek. Niech go nie przesłoni zabawa i niech tylko do zabawy i do miło spędzonego czasu się nie sprowadza. ŚDM mają być bowiem ważną lekcją na temat Bożego Miłosierdzia, na temat zaufania Chrystusowi, powierzenia mu swojego życia: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Warto więc w tym kontekście przypomnieć słowa św. Jana Pawła II wygłoszone 17 sierpnia 2002 roku, kiedy to przypominał, że zadaniem stojącym przed Polską jest głoszenie całemu światu orędzia na temat Bożego Miłosierdzia. Jakże aktualne słowa te stają się dziś tuż przed rozpoczęciem Światowych Dni Młodzieży. Z Polski znów ma wyjść to posłannictwo. Bo te kilka dni, podczas których z młodymi z całego świata spotka się papież Franciszek, to ma być tylko zapalnik. Tej wielkiej prawdy ci roztańczeni i rozśpiewani ludzie nie mogą zostawić w Polsce, nie mogą jej rozmienić na drobne. To teraz ich zadanie, by z Ojczyzny Bożego Miłosierdzia zabrali orędzie do swoich domów i do swoich rodzin, skądkolwiek pochodzą. „Chcę się spotkać z wami, aby dać światu nowy znak harmonii. Mozaikę rożnych twarzy, ras, języków zjednoczonych w  imię Jezusa, który jest obliczem miłosierdzia” – mówił do młodych papież Franciszek.

Świat potrzebuje dziś prawdy o Bożym Miłosierdziu, potrzebuje prawdy o Chrystusie. I jestem głęboko przekonana, że ci pielgrzymi, zmierzający do Krakowa, przemierzyli szmat drogi właśnie po to, by spotkać Chrystusa. W swoim zmęczeniu, w niedogodnościach podróży, ale też w papieżu Franciszku, pielgrzymach z całego świata. Bo tylko on – jak podkreślał Jan Paweł II w swoim akcie zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu – może uleczyć naszą słabość, przezwyciężyć wszelkie zło, a także sprawić, by w Nim odnajdować źródło nadziei. Nadziei, której cały świat dziś bardzo potrzebuje.

Małgorzata Terlikowska