Istny dance macabre. Obok tej wystawy nie można przejść obojętnie. Raz zobaczona, zostawia ślad w psychice. Obrazy wracają. Wystarczy zamknąć oczy i widać wszystko jak na dłoni – mięśnie, żyły, narządy wewnętrzne. W sumie prawie 150 eksponatów. Wystawa ma szokować, nie edukować. Choć edukację jako cel nadrzędny stawia twórca tej wystawy. „Możliwość poznania ludzkiego ciała nie powinna być dłużej zastrzeżona dla małej grupki uprzywilejowanych, tylko udostępniona wszystkim ludziom. Nic nie jest nam bliższe niż nasze własne ciało, ale o niczym innym, co jest nam bliskie, nie wiemy tak mało, jak właśnie o ciele” – mówił niegdyś Hagens. W końcu nic co ludzkie, nie powinno być nam obce.

W podobnym tonie wypowiada się organizatorka wystawy we wrocławskim centrum handlowym. W rozmowie z portalem Onet.pl przekonuje, że wystawa budzi kontrowersje jedynie u tych osób, które jej nie widziały: „Tutaj nie znajdziemy niczego kontrowersyjnego i jeżeli ktoś jest nastawiony, żeby się tego doszukać, będzie rozczarowany. Ta wystawa przede wszystkim edukuje”.

Tymczasem kontrowersyjne jest już wykorzystanie ludzkich zwłok i ich preparowanie. Co innego sala sekcyjna, czy zajęcia z anatomii dla przyszłych lekarzy, a co innego wystawa, którą oglądać mogą także nieletni. I to na dodatek w centrum handlowym, świątyni konsumpcji. Miejsce zwłok jest bowiem w grobie, a nie między restauracją, sklepem z bielizną czy z zabawkami. Szacunek dla zmarłego ciała wymaga, by było ono pogrzebane, a nie wystawiane na forum publiczne. Ośmieszane i komentowane nawet w celach pseudonaukowych.

Do tego warto przypomnieć inne kontrowersje związane z działalnością niemieckiego anatoma. Ciała, które prezentowane są na wystawie, pochodzą z Chin. Czy to zamordowani więźniowie polityczni?  Choć i twórca wystawy i organizatorzy temu zaprzeczają, istnieje wiele poszlak wskazujących na takie a nie inne źródło pozyskiwania zwłok. Przy okazji prezentacji tej skandalicznej wystawy w Krakowie poseł Andrzej Jaworski przypominał, że ekspozycja została usunięta z terytorium Francji, „gdy lekarze z Paryża ujawnili, że nie wykryli na dobrze widocznych częściach spreparowanych zwłok żadnych oznak choroby prowadzącej do naturalnej śmierci. Prezentowane szczątki nienarodzonych dzieci także zostały pozyskane w skutek przestępstwa. Dzieci były mordowane bez zgody kobiet, a jest także prawdopodobieństwo, ze wiele z nich zginęło" – pisze poseł PiS.

I tak oto w imię naukowości i edukacji przekroczona zostaje pewna granica. Każdy skandal bowiem można tak sprzedać i ubrać w słowa, byśmy uwierzyli, że bierzemy udział w czymś ważnym i niezwykle nam potrzebnym. Tymczasem oglądanie spreparowanych zwłok to najzwyklejsza profanacja. Gra na najniższych instynktach. Tworzenie tego typu eksponatów, wystawianie ich na uciechę gawiedzi to zło moralne w najczystszej postaci. Działanie takie godzi bowiem w godność osoby ludzkiej, po śmierci staje się ona przedmiotem techniki, wykorzystanym w niegodziwych celach. Trudno nie wspomnieć też o ocenie moralnej samego twórcy. Czy faktycznie jego działanie wnosi coś nowego do nauki, służy nauce, czy jedynie pseudonauce? Niepojęte jest dla mnie, że mimo tylu kontrowersji, wystawa po raz kolejny wraca do Polski, kraju na terenie którego rodacy dr Hagensa podobnie eksperymentowali. Także w imię edukacji i nauki. 

Małgorzata Terlikowska