Matka to leniwa baba. Koniec kropka. Już mi się to utrwaliło. Odkąd ruszył program 500 plus jestem raczona takimi mądrościami każdego dnia. Leniwa baba, żeby nie pracować, fundnęła sobie kilkoro dzieci. Bo wiedziała, że jak tylko PiS dojdzie do władzy, to podsypie jej groszem. To już w ogóle leniwą babę zdemoralizuje, że nawet nie kiwnie małym palcem u nogi. Po co ma więc zasuwać do pracy, martwić się o dzieci, szukać dla nich opieki, skoro może siedzieć w domu i nic nie robić. Bo to przecież oczywiste, że w domu wszystko robi się samo. Samo się posprząta, samo ugotuje, samo upierze, samo uprasuje i jeszcze samo ułoży się w szafach. Zakupy też się same zrobią. Dzieci się same dopilnują. Gdyby ktoś wiedział, gdzie takie „samo”  istnieje, to polecam się pamięci, chętnie bym skorzystała z jego pomocy. Jakoś tak się składa, że w czasie kiedy ja siedzę w domu i nic nie robię (przepraszam, jak dziecko śpi, to postukam w klawiaturę, no ale umówmy się, jakaż to znowu praca, toż to sama przyjemność), mój mąż pracuje poza domem i gdyby było w domu owo „samo” robota szłaby jeszcze sprawniej i szybciej, a i czasu na nicnierobienie byłoby znacznie więcej.

Jeśli więc ktoś uważa, że matka, która zawodowo nie pracuje (albo pracuje z domu, co też jest jakimś rozwiązaniem), siedzi w domu i nic nie robi, po prostu tę matkę obraża. Tak, obraża. Bo matka w domu pracuje i to ciężko, non stop, 24-godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Nie piszę tego, żeby się użalać nad losem matek. Bo to nie chodzi o użalanie, nie chodzi o to, że jest dużo obowiązków do wypełnienia, nie chodzi o to, że trzeba coś robić. Każda z nas, zostając matką, zdawała sobie sprawę z tego, że lekko nie będzie. I nie jest. Wkładamy mnóstwo trudu w to, aby wychować nasze dzieci, a i tak dowiadujemy się, że siedzimy w domu i nic nie robimy. Czasem już naprawdę brakuje mi sił, żeby po raz n-ty przekonywać o ogromnej wartości pracy matek w domu, pracy, w której nikt nas nie zastąpi.

Złość mnie bierze, kiedy znów słyszę, jaki to program 500 plus jest zły, bo demoralizuje kobiety. Pomijam ten drobny szczegół, że wiele z nas jeszcze żadnych rządowych pieniędzy nie dostała, ale nie ma to znaczenia. I tak jesteśmy zdemoralizowane, chyba już przez sam fakt, że zostałyśmy matkami. Okazuje się – i jest to bardzo smutna refleksja płynąca z dyskusji nad programem 500 plus – że  nie ma bowiem w Polsce tak pogardzanej grupy kobiet, jaką są matki. Można je bezkarnie obrażać, można ich nazywać leniami, można opowiadać o tym, jak to nic nie robią. I jest ok. Panie dziennikarki z mainstrimowych mediów chętnie tę retorykę podejmują. Wrażliwi na krzywdę społeczną lewicowcy milczą i udają, że nie ma problemu. Gdyby tak nagle wszyscy zaczęli obrażać lesbijki, albo transseksualistów, to dopiero byłby skandal. Zaraz poszedłby donos do Komisji Europejskiej, jak to w Polsce mniejszości seksualne są obrażane, jak dyskryminowane. A skoro obraża się matki? Proszę bardzo, je to można obrażać do woli, bo co taka jedna z drugą robią. Nic, siedzą w domu.

„Kobiety nie będą pracowały za 1,5 tys. zł, skoro tyle samo dostają na trójkę dzieci z rządowego programu, a mogą siedzieć w domu i nic nie robić” – wyznał dziś w „Gazecie Wyborczej” mówi Tomasz Limon, dyrektor zarządzający Pracodawców Pomorza. No proszę. Wychodzi więc jak i pracodawcy traktowali matki. Zatrudniali za najmniejsze pieniądze, bo wiedzieli, że przymuszona ekonomicznie kobieta zgodzi się na każde warunki. I żeby budżet domowy się domykał, łapała mało płatne prace. A teraz może zająć się dziećmi, i nagle okazuje się, że najmniej opłacanych prac (a wcale nie najlżejszych) nie ma kto wykonywać. Jeśli się mylę, to proszę mnie wyprowadzić z błędu, ale nie widziałam jeszcze żadnej wypowiedzi na przykład dyrektora szkół, który by ubolewał, że nagle nauczycielki zaczęły masowo odchodzić z pracy. Nie widzę wypowiedzi redaktorów naczelnych, którym w redakcji zostali sami panowie, bo kobiety zadowoliły się 500 plus. Może to system był chory i wykorzystywał kobiety? Gdzie są więc ci wszyscy obrońcy kobiet, gdzie ci piewcy wyboru? Tak, kobiety w końcu dostały realny wybór. Wychowywać dzieci, szykować im obiady czy zasuwać za nędzne pieniądze od rana do wieczora, a wieczorem nie mieć siły słowa z tymi dziećmi zamienić?

Panu dyrektorowi od Pracodawców Pomorza i wszystkim tym, którzy jak ten pan gardzą matkami, chcę powiedzieć jedno. Jest mi cholernie przykro jako matce i kobiecie, że tak nas traktujecie. Jest mi cholernie przykro, że tak nas bezkarnie obrażacie. Myślicie, że wam wolno, bo dyrektorami jesteście? Nie, nie wolno wam. A jeśli chcecie się przekonać, jak takie siedzenie w domu wygląda, zapraszam. Pozasuwacie czternaście godzin bez odpoczynku, bez kawy zaparzonej przez sekretarkę, ubrudzicie sobie troszkę wymuskane dłonie, i może spokorniejecie i nabierzecie szacunku dla matek. I je przeprosicie. Z bukietem kwiatów podziękujecie za ich trud. 

Małgorzata Terlikowska