Kłamcy, głupcy, oszołomy – takim językiem posługują się ci wszyscy światli obrońcy postępu i bezpardonowo obrażają tych, którzy myślą inaczej, i pokazują, do czego lewackie myślenie prowadzi. Kłamcą jest więc ks. Dariusz Oko, Tomasz Terlikowski, Wojciech Cejrowski. W końcu kłamcą jestem ja, bo też często powołuję się na różne badania. Oczywiście te niewłaściwe, bo podobno manipulujące odbiorcą.

W końcu skoro fakty są przeciwko nam, tym gorzej dla faktów. I dla tych, którzy chcą je głosić. „Nie wystarczy wygłosić opinii, trzeba ją także umieć uzasadnić prawdziwymi danymi, faktami, własnymi przemyśleniami oraz wyłożyć w rozsądny, logiczny i wiarygodny sposób” – pisze Eliza Michalik na portalu NaTemat. Rozumiem, że teraz przytaczane w mediach dane czy statystki trzeba konsultować z tolerancyjną Elizą Michalik. Jeśli uzna badania za właściwe  - pozwoli je zacytować. Jeśli okaże się, że przeczą jej teoriom – trzeba je głęboko schować do szuflady, bo jeszcze ktoś się o nich dowie i wyjdzie na jaw, że lewacko-feministyczna narracja prowadzi świat i ludzkość nieuchronnie ku samozagładzie.

W imię tolerancji dla różnych poglądów obrońcy postępu nie tylko wylewają wiadro pomyj na swoich przeciwników, ale także próbują nie dopuścić ich do debaty publicznej. Insynuują prawej stronie kłamstwa: „Udzielanie bezpłatnego czasu antenowego kłamcom – powtórzę to raz jeszcze dla spotęgowania efektu – Świadomym Kłamcom, którzy korzystają z tego narzędzia by manipulować, wprowadzać w błąd i oszukiwać opinię publiczną jest niedopuszczalne’ – pisze Michalik na portalu NaTemat. Niestety, oprócz steku wyzwisk żadnych dowodów na swoje tezy nie przedstawiła.

W którym miejscu padają kłamstwa? Poproszę dowody. Nie ogólne stwierdzenia, tylko konkrety – gdzie, jaki program? Wówczas dyskusja będzie merytoryczna, a przecież obrońcy tolerancji właśnie do takiej dyskusji wzywają.

Dlaczego w mediach ma obowiązywać tylko jedna narracja, skoro podobno tacy tolerancyjni jesteście, obrońcy nowoczesności? Macie usta pełne frazesów, a jak przychodzi co do czego, to organizujecie dziwne akcje facebookowe i wskazujecie, kogo dziennikarze mają do telewizji nie zapraszać, bo się jaśnie państwu nie podoba. Kto dał Wam taką władzę?

Dlaczego jedyny i obowiązujący dyskurs narzucać ma Wanda Nowicka, Eliza Michalik czy „Gazeta Wyborcza” i jej publicyści? Dlaczego chcecie zabronić mówienia o aborcji i jej skutkach, o ciemnej stronie in vitro, o wypaczeniach edukacji seksualnej? Dlaczego do debaty ma być niedopuszczony ktoś, kto sprzeciwia się tzw. małżeństwom homoseksualnym czy adopcji dzieci przez pary jednopłciowe?

Bo Wam się nie podoba? Bo prawda Was boli? Dlaczego tak histerycznie Eliza Michalik i inne jej światłe i postępowe koleżanki zareagowały na ostatnią kampanię Fundacji Mamy i Taty? Bo dotknęła czułego punktu, obnażyła tak bardzo skrywane i często w imię postępu zakrzyczane marzenia i pragnienia.

I podobnie jest ze sprawami moralnymi.

To, że dla Was dziecko poczęte to nic niewarty zlepek komórek, nie odbiera mu człowieczeństwa i nie podważa biologicznych i genetycznych faktów dotyczących początku życia ludzkiego?

To, że mówicie, że aborcja to nic nieznaczący zabieg, nie zmienia faktu, że to zabicie dziecka. Własnego dziecka. To dziecko nie znika jak za dotknięciem różdżki. Jego nieżywe ciało jest dowodem na tę jakże „humanitarną” procedurę.

To, że przekonujecie kobiety, że po aborcji będą szczęśliwe, nie zmienia faktu, że wiele z tych, które Was posłuchało, dziś cierpi w skrytości i wylewa morze łez, bo po czasie dotarło do nich co zrobiły.

To, że tak bardzo wychwalacie in vitro, nie zmienia faktu, że procedura niesie dla dzieci w ten sposób poczętych wiele komplikacji, o których nawet genetykom się nie śniło. A dodatkowo rodzi nieznane dotąd problemy choćby związane z tożsamością (w przypadku np. osób poczętych z komórek anonimowych dawców).

Dlatego chcecie nas kneblować, wyrzucić z mediów, obrażać i wyzywać od kłamców i oszustów. Ale my się Was nie boimy. Prawda obroni się sama.

Małgorzata Terlikowska