„Spór w obozie KOD-u”- czytam dzisiaj na jednym z ogólnopolskich portali. Obrońcy zagrożonej demokracji sami ze sobą nie mogą się dogadać. Jedni coś opowiadają, inni się obrażają i w mediach odpowiadają swoim obrońcom, obrzucając ich błotem. Żenujący spektakl trwa. Dwaj dorośli faceci robią z siebie pośmiewisko. Prawie jak w przedszkolu, tylko ci przedszkolacy jacyś tacy posiwiali i przerośnięci.

Mateusz Kijowski ma wobec swoich dzieci ogromne długi za niezapłacone alimenty. Kajał się z tego powodu ostatnio nawet w Internecie. Sprawę próbował rozmyć i zbagatelizować Jacek Żakowski. Pięknie i z jakim nadęciem opowiadał o tym, jak to dzieci muszą ponosić ofiary, kiedy ich rodzice walczą o to, by nie musiały żyć w kraju przypominającym Białoruś. A w ogóle to po co zajmować się tak przyzimnymi sprawami jak alimenty, skoro Ojczyzna w potrzebie, demokracji trzeba bronić, bo przyjdą o 6.00 rano, zapukają i wsadzą do więzienia. Granda w biały dzień. A tu ktoś liczy, ile dzieci pana obrońcy pieniędzy powinny dostać. Trzeba zapamiętać raz na zawsze, dżentelmeni i bohaterowie narodowi o pieniądzach nie rozmawiają, bo społecznie pracują w pocie czoła i walczą z tymi, którzy na demokracji postawili ich zdaniem krzyżyk. I wara od nich. Jak będzie zarabiał pan Kijowski, to zapłaci, a teraz walczy w słusznej sprawie 24 godziny na dobę i proszę mu nie przeszkadzać. W końcu od zawsze mężczyźni zostawiali żony i dzieci i szli na wojnę. Więc pan Kijowski nie pierwszy i nie ostatni.

No i ruszyła lawina krytyki. Od prawa do lewa jednym głosem. Na Jacku Żakowskim ani konserwatyści, ani feministki suchej nitki nie zostawili. Było ostro. Naprawdę ostro, bo to jednak obciach opowiadać takie bzdury. Niestety „radosnej” twórczości publicysty „Polityki” nie docenił także ten, którego Jacek Żakowski tak dzielnie bronił. Wręcz podkreślił, że nie życzy sobie, by ktokolwiek stawał w jego obronie. I nazwał Żakowskiego seksistą. – Opublikowany wywiad zawierał tak wiele sformułowań nieprawdziwych i uderzających w równość obywateli, a także seksistowskich, że nie mogę się identyfikować z takimi publikacjami – odpowiedział na obronę Mateusz Kijowski.

Nie takiej wdzięczności Jacek Żakowski się spodziewał. W końcu kogo jak kogo, ale sympatyka Manif, bojownika o równość kobiet i mężczyzn nazwać seksistą to doprawdy przesada. Bo co to znaczy, że tylko mężczyźni walczą,  a kobiety cierpią i czekają, że o dzieciach nie wspomnę. A kobieta to na barykadę pójść nie może? Niech mąż cierpi, tęskni, wygląda, denerwuje się. I czeka na powrót żony i matki niczym dziadki w mickiewiczowskim „Powrocie taty”. Jak równość to równość, a nie jakieś tam seksistowskie gadki.

Cóż, obaj panowie dali ciała. Jeden bo na dzieci nie płaci, drugi, bo go głupio broni. Ten co nie płaci zamiast wyrazić wdzięczność za obronę, widzi w niej zło w postaci seksizmu. A prawdziwy obrońca demokracji seksizmem się brzydzi. I tupie nogą i grozi palcem swojemu obrońcy. Czekam jeszcze, żeby się śmiertelnie obraził, zabrał swoje zabawki i poszedł swojej piaskownicy walczyć o równość i demokrację. Niby dorośli faceci, a niesmak pozostał.

Małgorzata Terlikowska