Magdalena Środa po raz kolejny szuka w papieżu Franciszku sojusznika dla swoich aborcyjnych tez. Tym razem pretekstem stał się apel Franciszka, by w Roku Jubileuszowym kapłani okazali szczególne miłosierdzie kobietom po aborcji i jeśli te szczerze żałują za ten grzech każdy kapłan będzie mógł udzielić im rozgrzeszenia. Profesor filozofii już wie, że w Polsce na pewno będzie inaczej (co z tego, że biskupi i specjalnie delegowani przez nich księża takiego rozgrzeszenia udzielają od dawna). „Prawdziwe Chrześcijaństwo jest gdzie indziej” – wieszczy Magdalena Środa. I przeciwstawia papieża Franciszka, który wezwał księży do udzielania rozgrzeszenia kobietom, które dokonały aborcji, polskim księżom. „Czy będzie to możliwe w Polsce? Hierarchowie do tego nie dopuszczą. Polski Kościół systematycznie odwraca się od wartości chrześcijańskich w kierunku jakiejś nieznanej, groźnej, pełnej nienawiści religii” – pisze Środa na portalu Onet.pl.

Swoją drogą ciekawe, że Środa używa terminu „grzech aborcji”. To pewien postęp zauważyć, że jednak aborcja jest złem moralnym, a jako taka jest grzechem. Przebaczenie potrzebne jest tam, gdzie jest grzech. Trudno bowiem przebaczać coś, co jest dobre.

Przejdźmy jednak do rzeczy. Magdalena Środa próbuje wciągnąć zdeklarowanego przeciwnika aborcji do swoich antyklerykalnych rozgrywek z Kościołem: „papież Franciszek powiedział coś, na co nigdy nie zdobyliby się polscy hierarchowie, a mianowicie, że „aborcja jest dla wielu kobiet dramatem egzystencjalnym i moralnym”, że „czasem nie ma innej drogi” oraz, że „nikomu, kto żałuje. nie można odmówić przebaczenia””. 

W tym miejscu Magdalena Środa rozmija się z prawdą. Nie wiem, czy czyni to świadomie, czy ma kłopoty z przeczytaniem prostego tekstu ze zrozumieniem. Wkładanie w usta papieża Franciszka sformułowania, że „czasem nie ma innej drogi” miałoby sugerować, że papież aborcję w pewnych przypadkach popiera. Tyle że zdanie to jest fałszywe, bowiem NIGDY papież Franciszek tak nie mówił. Jak papież Franciszek wielokrotnie podkreślał, aborcji w żaden sposób usprawiedliwić się nie da: „Trzeba zatem potwierdzić jak najbardziej zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich bezpośrednich zamachów na życie, zwłaszcza niewinne i bezbronne, a przecież nienarodzone dziecko w łonie matki jest niewinne z samej definicji. Przypomnijmy słowa Soboru Watykańskiego II: „Życie należy chronić z największą troską od samego poczęcia; aborcja i dzieciobójstwo są haniebnymi przestępstwami”” – mówił papież w kwietniu 2014 roku.

W liście opublikowanym 1 września, to nie papież mówi o braku innej drogi. Tak swoją decyzję związaną z aborcją często tłumaczą same kobiety: „Dramat aborcji przeżywany jest przez niektóre osoby ze świadomością powierzchowną, jakby niemal nie zdawały sobie sprawy z tego, jak wielkim złem jest ten akt. Wiele innych natomiast, choć przeżywa ten moment jako porażkę, uważa, że nie mają innej drogi. Myślę w szczególności o wszystkich kobietach, które poddały się aborcji”. A to jednak zdecydowana różnica. Co innego subiektywne odczucie kobiety, nawet ze świadomością, że popełnia wielką zbrodnię, a co innego nauczanie Kościoła i pogląd na tę kwestię papieża Franciszka. Nigdzie tej nauce się nie sprzeniewierzył, a wręcz wielokrotnie stawał w jej obronie.

Nie pierwszy to raz, kiedy Magdalena Środa czyta dokumenty papieskie wybiórczo. Podobnie zachwycała się encykliką na temat ekologii „Laudato Si”. Umknął jej wtedy również fragment, w którym Franciszek mocno wypowiedział się w sprawie aborcji właśnie i przypominał, że nie da się pogodzić troski o przyrodę, ochrony zwierząt z usprawiedliwieniem przerwania ciąży: „Niewykonalny wydaje się proces edukacyjny na rzecz przyjęcia osób słabych, przebywających wokół nas, które są czasami uciążliwe lub kłopotliwe, jeśli nie otacza się opieką ludzkiego embrionu, mimo że jego pojawienie się może być powodem trudności i problemów” – pisze papież w encyklice Laudato Si.

Trudno polemizować z wizją Kościoła prezentowaną przez Magdalenę Środę („Polski katolicyzm (trzeba dodać: „głoszony przez dzisiejszych panów na kościele”) coraz bardziej przypomina judaizm u zarania dziejów, gdzie w roli „karzącego okrutnego Boga” są niedostępni, pyszni, groźni i nienawistni panowie w fioletach i purpurze (tudzież w dobrych samochodach, na dużych włościach, o zasobnych portfelach”). Bo ona i tak wie swoje i żadne racjonalne argumenty do niej nie docierają. Warto jednak przypomnieć prof. Środzie, że odpuszczenie grzechu kobiecie szczerze żałującej zbrodni aborcji nie ma nic wspólnego z akceptacją zabijania nienarodzonych dzieci. Stanowisko papieża wyjaśniał nie tylko rzecznik Stolicy Apostolskiej, ale i dla wiadomości Pani Profesor także choćby bp Artur Miziński, sekretarz Konferencji Episkopatu Polski. Podkreślił on, że jest wdzięczny papieżowi za tę decyzję. „Postanowienie papieża nie oznacza zdjęcia ekskomuniki, którą w tym wypadku zaciąga się na podstawie samego czynu. Aby ją zdjąć kobieta musi przyjść do księdza do spowiedzi i wyznać, że dokonała aborcji. Musi też spełnić wszystkie warunki sakramentu pokuty, aby dostać rozgrzeszenie” – tłumaczył w rozmowie z IAR.

Mam wrażenie, że przypisywanie papieżowi słów i opinii, których nigdy nie wypowiedział, to jednak spore nadużycie. Wierzę jednak głęboko, że polscy księża potraktują apel papieża Franciszka poważnie. I okażą miłosierdzie tym kobietom, które  aborcji dokonały właśnie dlatego, że z ust Magdaleny Środy i jej koleżanek usłyszały, że to jedyna droga i innego wyjaśnia nie ma. Dziś szczerze żałują swojego czynu, bo widzą, że rozwiązanie było. Czasu jednak cofnąć się nie da. Pozostaje Boże Miłosierdzie.

 

Małgorzata Terlikowska