Mieszkanki Kolonii i wielu innych europejskich miast, w sumie około 1200 kobiet, długo będą pamiętać tegorocznego Sylwestra. I bynajmniej nie dlatego, że brały udział w balu swojego życia. Sylwestrowej nocy po ulicach grasowały bojówki złożone z mężczyzn, które atakowały napotkane kobiety. Obściskiwanie, całowanie, poklepywanie trudno nazwać przyjacielskimi zaczepkami. To molestowanie w czystej postaci, a nawet można śmiało powiedzieć o gwałcie, bo kobiety w żaden sposób nie dały przyzwolenia na tego typu zachowania. Swoje reakcje relacjonowały dziennikarzom. Można więc sięgnąć do ich wypowiedzi, by przekonać się, że owe „zabawy” wcale im przyjemności nie sprawiały. Wręcz przeciwnie.

Co prawda wielu komentatorów potępiło tamte nocne zajścia, niemniej jednak szybko znaleźli się tacy, którzy młodych jurnych chłopaków z obozów dla uchodźców zaczęli usprawiedliwiać. Bo że sprawcami owych seksualnych napaści byli imigranci, dziś nikt nie ma wątpliwości. Jak się okazało w toku śledztwa, większość sprawców pochodziła bowiem z Afryki Północnej, a Niemczech w momencie popełniania przestępstwa była krócej niż rok. A co, też coś im się od życia należy. Pewna grupa kobiet wręczała nawet uchodźcom kwiaty i przepraszała za to, że zostali nazwani gwałcicielami. Zaraz też szala się odwróciła i winę zaczęto zrzucać na kobiety, które na pewno prowokowały mężczyzn. A poza tym oni są z innej kultury, więc trzeba im wybaczyć. I zaakceptować ich temperament. Ewentualnie wysłać ich na kurs dotyczący akceptowalnych w kulturze europejskiej zachowań w dziedzinie seksualności. Powstały już nawet specjalne poradniki i portale internetowe, które mają na celu edukację seksualną imigrantów. Niech się chłopaki szkolą.

Sprawa na jakiś czas przycichła. Teraz wraca za sprawą raportu końcowego Federalnego Instytutu Kryminalnego. Wynika z niego, że z dwóch tysięcy podejrzanych o napaście na tle seksualnym mężczyzn udało się zidentyfikować jedynie stu dwudziestu. Powód? „Przeszkody w śledztwie", a w tym między innymi brak odpowiedniego materiału filmowego Szef Instytutu mówił w niemieckiej prasie, że należy mieć świadomość, że wiele z tych spraw nie zostanie wyjaśniona. Nigdy. Choć od sylwestrowych zdarzeń minęło ponad pół roku, karę za seksualne napaście zasądzono – to nie żart - czterem osobom. Przy czym w dwóch przypadkach (procesy w Duesseldorfie i Nuertingen) sądy orzekły kary pozbawienia wolności. Z kolei dwie osoby w Kolonii dostały wyrok w zawieszeniu. Dwie inne osoby zostały zaś uniewinnione ze stawianych im zarzutów.

Jak mają teraz czuć się kobiety? Bezpiecznie? Wątpię. Sprawców nie udało się zidentyfikować, a na ich korzyść przemawia także fakt, że cała akcja skierowana przeciwko europejskim kobietom nie była zaplanowana. Ot, spontaniczny pomysł na zabicie nudy, tudzież chwilowe oderwanie się od ekranu smartfona. A może jednak celowe działanie, które miało na celu zastraszenie i upokorzenie kobiet? Biorąc pod uwagę skalę zjawiska i to, że molestowano kobiety w wielu miejscowościach niemal w tym samym czasie, trudno wierzyć w takie spontanicznie zbiegi okoliczności. Mimo najszczerszych chęci.

Doprawdy jest to przykre, że państwa, jeszcze niedawno tak bardzo otwarte na politykę imigracyjną, zamiast chronić swoich obywateli, igrają ich bezpieczeństwem. Przykre jest to, że sprawcy seksualnych napaści pozostają bezkarni, a tym samym odbierają sygnał, że mogą robić wszystko, byle pod osłoną nocy, bo łatwiej będzie o „przeszkody w śledztwie”. Jak widać są równi i równiejsi. Nawet seksualne napaście uchodzą im płazem. Skoro więc można wszystko, to kiedy powtórka z sylwestra w Kolonii?

Małgorzata Terlikowska